Posty

Wyświetlanie postów z styczeń, 2024

Kochać aż do bólu

Obraz
„Ma przeczucie. Słyszała kiedyś, jak ktoś nazwał to szeptami – to one czasem próbują cię ostrzec, że coś jest nie tak. Kłopot w tym, że niektóre kobiety nie słuchają, co życie próbuje im powiedzieć. Słyszą te szepty dopiero poniewczasie. I czują się zaskoczone. Rozpaczliwie pragną poznać nagą prawdę”. Macierzyństwo ma przeróżne oblicza. Dla jednych kobiet jest największym i najwspanialszym darem. Dla innych przekleństwem, wpadką, uciążliwością, zmianą ukochanych przyzwyczajeń, złamaną karierą. Jest grupa, która zmusza się do bycia matką, by nie spowodować rozłamu w rodzinie i wychodząc z założenia „bo tak trzeba” lub „co ludzie powiedzą”. Niektórych kobiet ani trochę nie pociąga wizja matkowania, nie okłamują ani siebie, ani otoczenia, że nie mają instynktu macierzyńskiego. Osiedle domków jednorodzinnych, koniec lata, impreza sąsiedzka. Jest miło i przyjemnie do momentu, w którym uczestnicy stają się świadkami wybuchu pani domu. Whitney nakrzyczała na swojego najstarszego syna Xavier

ZAPOWIEDZI

Obraz
  ---- ZAPOWIEDZI ----   W wydawnictwie Czarna Owca aż roi się od ciekawych nowości. Myślę, że wśród nich każdy znajdzie   coś dla siebie. Wybrałam dwie publikacje, które najbardziej mnie zainteresowały.   1. Marta Zaborowska – Sześć powodów, by umrzeć     Premiera: 14.02.2024r. Opis wydawcy Sześć osób i sześć powodów, dla których Miriam musiała pożegnać się z życiem. Ufała im wszystkim, a jednak któreś z nich ją zawiodło. A może sama postanowiła odejść? W czwartą rocznicę swojego ślubu Miriam Macharow wychodzi z domu i ginie po niej wszelki ślad. Pół roku później na terenie starej fabryki w Ursusie zostają odkryte spalone zwłoki kobiety. Zbrodnia, nieszczęśliwy wypadek czy może samobójstwo? Miriam wydawała się taka szczęśliwa, więc jak to możliwe?… O ile jej mąż, Konrad, stara się pogodzić z myślą o stracie ukochanej, to siostra ofiary ma z tym poważny problem – podczas okazania ciała nie rozpoznaje w nim Miriam i odmawia potwierdzenia jej tożsamości. Jaki ma w tym c

Oszustwa małe i duże

Obraz
„Ciężko zdobyć się na życzliwość, jeśli ma się do powiedzenia coś niemiłego. Nie da się tego ominąć. Ale teraz, gdy o tym myślę, wydaje mi się, że najbardziej doceniałem w życiu ludzi, którzy byli ze mną szczerzy. Może nawet bezwzględni. Warto unikać dwuznaczności. Wszystkim będzie łatwiej”. Lubię zagłębiać się czasem w świat, który tak bardzo różni się od tego, który nas otacza. Lubię zanurzyć się w klimat baśniowych krain, odrobiny magii, wydarzeń, które w codziennym życiu nie mają racji bytu. Dlatego też, gdy mam spadek nastroju, szare dni mnie przytłaczają, a realne wydarzenia powodują pojawienie się na twarzy marsowej miny, wybieram fantastykę, licząc na relaks i dobrą zabawę. W tym już czwartym tomie z cyklu Siedem Królestw Kristina Cashore zabiera nas wraz z królową Bitterblue i jej oddaną świtą do Zimogrodu. To tam w tajemniczych okolicznościach zniknęli nie tylko jej dwaj posłowie, ale również kochanek. Królową Monsei doszły także słuchy o niecnym wykorzystywaniu kopalni kr

Puzzle, puzzle

Obraz
Każdy, kto, choć czasem zagląda na bloga, kojarzy, że mam manię na punkcie układania puzzli. W końcu w moim życiu się trochę uspokoiło i znalazłam czas, by wrzucić na luz. Wybór padł na niezawodną firmę Clementoni. Jak zawsze układało się super. Nie było miału, elementy były dobrze wykrojone, a barwy zachwycały. Obrazek okazał się dość prosty w układaniu, całość zajęła mi raptem 3 weekendy po około 6 godzin.                                                            Ciąg dalszy nastąpi...

Doktorat a spełniające się życzenia…

Obraz
„Rzeczy toczą się własnym trybem, dla ludzi z zewnątrz czasem niezrozumiałym. Może lepiej nie trafić między te tryby, panie Lowry z pokoju… numer czternaście?”. Każdy z biegiem czasu potrzebuje wytchnienia lub spokoju, by pewne sprawy przemyśleć, dokończyć. Jedni chcą odpocząć od natłoku zajęć dnia codziennego, od rutyny, od pracy zawodowej. Inni, jak Malcolm, bohater powieści Jana Jamińskiego potrzebują spokoju i wyciszenia, by ukończyć ważny projekt np. pracę doktorską. Jednak mężczyźnie pewne zdarzenia stanęły na przeszkodzie, a wizje upragnionej ciszy i świętego spokoju odeszły w niebyt... Amerykanin Malcolm uznał, że słońce, woda i drinki to będzie najlepszy sposób, by odpocząć po rozwodzie i znaleźć wenę do ukończenia doktoratu z zakresu idiolektu. Udał się więc do hotelu usytuowanego na wyspie Barbados. Już pierwszego dnia spotkało go niemiłe zaskoczenie. Nie tylko niemiłosiernym upałem. Okna jego pokoju wychodziły na patio i gdy w nocy wybudził się ze snu, był świadkiem tortu

Wiedźmy są wśród nas

Obraz
„Nudno teraz będzie, bo ludzie są zbyt mili i nawet jeśli gadają za plecami, to jakoś bez przekonania. Kornikowa miała przyłożenie. Waliła plotką jak piąchą, bez najmniejszego wstydu, na cały regulator! I jeszcze innych wciągała w to obgadywanie!”. Od czasu do czasu lubię wychodzić ze swojej strefy komfortu w celu znalezienia dla siebie nowego autora lub gatunku, który wzbogaci moją wyobraźnię i czytelniczą biblioteczkę. O Piotrze Jedlińskim czytałam wiele, ale bardzo różnorodnych opinii. Jedne były pełne zachwytu nad jego pomysłowością, inne stwierdzały, że można jego książki przeczytać i dobrze się przy nich bawić, ale po skończeniu ostatniej strony o nich zapomnieć. Jeszcze inni twierdzili, że w ogóle szkoda na tego autora czasu. Nie pozostało mi więc nic innego, jak tylko na własnej skórze przekonać się, czy książki Piotra Jedlińskiego przypadną mi do gustu. Wiedźmy żyją wśród nas i są to ludzie tak samo, jak my z krwi i kości. Wiedzą o tym mieszkańcy Dechowic, których obecność c

Pozory, pozory…

Obraz
„Gdyby ktoś chciał, z łatwością mógłby mnie tu zamknąć. Jest tutaj tylko jedno okno, które wychodzi na tył domu. Ten pokój może być śmiertelną pułapką. No ale z drugiej strony… dlaczego ktoś miałby mnie tutaj zamykać?”. Pod koniec roku odczuwałam czytelniczy marazm. Ogromne wypalenie dotyczące czytania i dzielenia się opiniami na temat książek. Może to przez pogodę, może przez choróbsko, które nie chciało się skończyć, a może całoroczne zmęczenie. Grunt, że już pierwszego dnia stycznia zaczęłam czytać książkę, która postawiła mnie na nogi i sprawiła, że serce zabiło mi szybciej! Millie opuszcza więzienne mury, ale jakoś nie może sobie ułożyć życia. Po utracie kolejnej pracy zmuszona jest do spania w samochodzie. Jak manna z nieba spada na nią propozycja pracy w domu Niny Winchester i jej rodziny. Zatrudniona jako pomoc domowa sprząta, robi zakupy, gotuje, odbiera córkę ze szkoły lub z licznych zajęć dodatkowych i unika jak ognia pracodawczyni, która wydaje się, delikatnie mówiąc nies

Bieszczady kochają ciszę…

Obraz
„Nie wolno zaniechać okazji, aby uczynić  w życiu coś dobrego”. Swoją przygodę z twórczością Michała Śmielaka rozpoczęłam od zapoznania się z książką noszącą tytuł Wnyki . Oj, jakie to było dobre! Bardzo spodobał mi się nie tylko styl Autora, jego postrzeganie świata, ale również sarkastyczne poczucie humoru. Mimo iż przeczytałam już kilka innych jego książek, to stęskniłam się za postacią Kosmy Ejchersta, dlatego bardzo ucieszyłam się, gdy tylko wyszła nowa część jego przygód. Nie mogłam nie przeczytać i mimo zabieganego, bo świątecznego okresu musiałam wygospodarować, chociaż godzinę dziennie na lekturę. Kosma tym razem dostał misje zbadania tajemniczej śmierci wysłannika kurii badającego objawienia. Pojechał on zbadać prawdziwość równie cudownych co tajemniczych objawień Jezusa kościelnemu organiście Zenkowi, który w bieszczadzkiej wsi o nazwie Bielma począł obrastać w piórka proroka. Prorok Samuel, bo tak się kazał nazywać, miał już swoich fanów i wygłaszał kazania pod wielką drz

Pstryk, pstryk

Obraz
I minął ostatni miesiąc roku. Miesiąc dość szalony z kilku przyczyn: - okropna i zmienna pogoda, która przy moich dolegliwościach dawała mi ostro popalić, - paskudne przeziębienie, które się tak wlokło i nawracało, że już myślałam, że święta spędzę co najmniej w łóżku jak nie w szpitalu, - nowy domownik, który, choć fantastyczny i kochany zmienił nasze dość uporządkowane życie w chaos, no ale wiadomo, że zawsze najgorsze są pierwsze chwile. Teraz poświęcamy mnóstwo energii i uwagi, by w przyszłości cieszyć się wspaniałym towarzyszem, a nie żyć z włochatym terrorystą: czym skorupka za młodu nasiąka… - no i oczywiście świąteczne przygotowania. Przez to wszystko nie za często miałam możliwość wałęsania się po lesie z aparatem, bo w weekendy z reguły leżałam w łóżku i sobie gorączkowałam, ale parę ujęć udało mi się pstryknąć.   Ujęcia z domowych pieleszy: Ujęcia spacerowe: