Dickensowska tradycja niesamowitych, mrocznych opowieści wciąż żywa
„Jest różnica między tajemnicami a niechcianą wiedzą”. Przede wszystkim lubię zagłębiać się w intrygujące i mroczne fabuły thrillerów, z przejęciem śledzić pracę policjantów starających się złapać mordercę. Od czasu do czasu jednak lubię wgryźć się w inny gatunek literacki. Mianowicie czasem mam ochotę poobgryzać paznokcie ze strachu i odnieść wrażenie zimnego oddechu na karku. Do sięgnięcia po Sezon duchów. Osiem upiornych opowieści na długie zimowe noce przekonał mnie nie tyle opis wydawcy, co okładka, która swoją świetną grafiką dawała nadzieję, że opowiadania w niej zawarte będą rzeczywiście upiorne i doskonałe na długie zimowe wieczory. Zbiory opowiadań traktuję zawsze z przymrużeniem oka. Z reguły trafiałam na nierówne antologie. Nic dziwnego skoro tworzy je kilka a czasem kilkanaście osób. Dlatego mimo wszystko nigdy się nie zniechęcam. Podczas lektury nie czułam niestety niepokoju, strachu. Mimo starań autorów włos na karku również nie chciał się zjeżyć. Jednak większość o