Pstryk, pstryk

Miesiąc minął szybciutko, tym razem za sprawą długiego urlopu. Czas wtedy płynie zupełnie inaczej. Niby nie jest się wtedy ograniczonym przez ramy czasowe, nie siedzi się w samochodzie, dojeżdżając do i z pracy, więc mogłoby się wydawać, że dzień będzie przyjemnie dłuższy. Jednak to tylko złudzenie. Miałam tyle różnych planów, a nie zdążyłam zrealizować nawet połowy. Poza tym przez tydzień byłam wyłączona z wszelkich aktywności, bo przez skoki temperatur potężnie się przeziębiłam. Do tej pory jeszcze nie wydobrzałam na 100%.

Urlop zaczynałam w skwarze, a kończyłam już prawdziwą jesienią. 3 stopnie o poranku i zimny wiatr szarpiący pierwsze pożółkłe liście brzóz. Rozpoczął się też sezon grzybowy i natłok ludzi, którzy tylko w tym momencie przypominają sobie, że istnieje coś takiego jak las. W obawie przed zgubieniem się zatrzymują samochody w punktach orientacyjnych, czyli np. pod moim i sąsiadów płotem. W tym okresie nie cierpię mieszkać w takim miejscu… dlatego dobrze, że już wróciłam do pracy… mniej nerwów!



























Zdjęcia zdominował wrzos, w końcu to podsumowanie września oraz modliszka, którą przypadkiem odkryłam na działce, kiedy wyrywałam chwasty. Niesamowite stworzenie! Najpierw wstawiłam kilka jej ujęć, byście nie mieli w nocy koszmarów!























Komentarze

  1. Piękne zdjęcia, pozdrawiam Anka. Na południu w nocy już na minusie, udanego weekendu .

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! U mnie też minus, trzeba zacząć się przyzwyczajać :)
      Pozdrawiam i weekendowych przyjemności życzę!

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pstryk, pstryk

Air – zdrowo, szybko, smacznie!

Ten ostatni rok