Kiedy raz przekroczy się granice…
„Jeśli już nie zabijam siebie, to biorę na cel kogoś, kto nie zasługuje na to, by żyć, mendę, którą zajmuje tylko dręczenie innych. Bo naprawdę istnieją źli ludzie. Typy z jakimś genem szaleństwa, które samą swoją egzystencją sprawiają, że świat staje się gorszy”.
Swego czasu po prostu pochłaniałam literaturę skandynawską
bez względu na gatunek. Ciągnęło mnie do mroźnego, specyficznego i mrocznego
klimatu, który odzwierciedlał się nawet w reportażach. Wśród pisarzy mam swoich
ulubieńców, ale do tej pory nie mogę się zdecydować czy bardziej wolę historie
stworzone przez Henninga Mankella, czy Håkana
Nessera. Do obu panów mam wielką słabość. Każdy tworzy klimat, który mi
odpowiada i skomplikowaną fabułę z rozbudowanymi problemami obyczajowymi, które
rozkładają duszę na części pierwsze.
Kymlinge. Prowincjonalne szwedzkie miasteczko, które znów staje się sceną zbrodni. Tym razem na progu własnego mieszkania zostaje zastrzelony nauczyciel wychowania fizycznego i matematyki uczący w pobliskiej szkole. Powołany został zespół śledczych, na którego czele stanął policyjny wyjadacz cierpiący jednak na po covidowe skutki zarażenia, przez co, już od samego początku śledztwo mocno kuleje. Pomagają mu komisarz Gunnar Barbarotti i Eva Backman. Nie trzeba było jednak długo czekać na kolejne zabójstwo. Ofiarą został trener personalny znany z wielkiego serca dla płci pięknej. Czy coś łączy ofiary? Czy zabójca zaatakuje ponownie? Śledztwo przejmuje Barbarotti z Evą. Czy zdążą rozwiązać sprawę przed rozpoczęciem urlopu?
„[…] pomysł wart rozważenia: uczynić ten świat nieco lepszym, samemu wymierzając sprawiedliwość, i zadbać o to, aby zniknęli pewni ludzie nieludzcy. Prawy zabójca?”.
Nie wiem, czy bardziej lubię historie z Barbarottim i Evą
Backman, czy z komisarzem Van Veeterenem. Każdy z nich ma inną osobowość, różne
interakcje z zespołem śledczych i odmienne sposoby dochodzenia do sedna sprawy.
Prawy zabójca to już dziewiąty tom nawiązujący do spraw inspektora
Barbarottiego. Już sam tytuł podpowiada nam, że to będzie historia trudna,
pełna dylematów i dająca wiele powodów do dyskusji. Przede wszystkim w
kwestiach moralnych. Podczas lektury rodzi się pytanie, czy pozbawienie życia
drugiej osoby, nawet jeśli przyświeca temu dobry cel, a zabijany jest zły do
szpiku kości, to czyn jest mimo wszystko dobry i chwalebny? Prawy zabójca może
eliminować jednostki, które dręczą innych, słabszych? Kto może określać się tym
mianem i kto dał mu do tego prawo? Czy eliminacja dręczycieli i tyranów jest
dobrym uczynkiem i usprawiedliwionym działaniem? Czy to zawsze źle, jeśli się
kogoś zabije? Przenosząc pytanie na grunt historii, to czy świat nie byłby
lepszy, gdyby zamachowcom udało się pozbawić życia np. Adolfa Hitlera?
Obserwując obecną sytuację na świecie, można by było pokusić się o stwierdzenie
(co czyni i sam Autor), że niektórych czynów nie dałoby się jednoznacznie i z
całym przekonaniem potępić… Jednak na całe szczęście zdecydowana większość
ludzi ma wpojony kodeks moralny i nie posunie się aż do pozbawienia życia
drugiej osoby, mimo iż wielokrotnie można w gniewie powiedzieć, że się kogoś
zabije. Od słów do czynów jednak droga daleka. Myślę, że po lekturze książki na
te skompilowane pytania po głębokim namyśle każdy udzieli odpowiedzi w zgodzie
ze swoim sumieniem.
W Prawym zabójcy już po kilkunastu stronach lektury
wiemy, kto jest sprawcą, znamy jego motyw i genezę całego pomysłu owej
„prawości”. Dzięki takiemu zabiegowi kryminał nabrał głębi, a warstwa
psychologiczna nie została zepchnięta na dalszy plan. I to właśnie najbardziej
mnie ujęło podczas lektury.
Nesser to pisarz bardzo specyficzny nawet jak na standardy literatury skandynawskiej. Można go wielbić lub się przy jego książkach męczyć i rwać włosy z głowy. Ja należę do grona jego wielkich zwolenników, a swoim najnowszym kryminałem udowadnia, że wciąż trzyma poziom, nie podąża utartymi ścieżkami i nie boi się stawiać trudnych pytań.
„Cokolwiek się dzieje na tym świecie, zawsze da się to popić filiżanką kawy. To jak odnajdywanie drogi powrotnej do normalności”.
Oficjalna Recenzja dla serwisu lubimyczytac.pl
Trzeba powoli myśleć o zapasach na zimę...
Złotowłosa do kupienia na Bonito
Gołoborze do kupienia na Bonito
Fala do kupienia na Bonito
Niegdyś uwielbiałem skandynawskie kryminały, pozdrawiam Anka, nareszcie piątek, udanego weekendu :-) .
OdpowiedzUsuńJa lubię co jakiś czas do nich wracać. Też się cieszę na piątek, a jutro jadę na spotkanie puzzlowe: układanie, pogaduchy i słodkości - czego chcieć więcej ;)
Usuń