Powrót do świata, w którym rządzi magia
„Ona zawsze wierzyła w magię. Jako dziecko wiedziała, że istnieje różnica między fantazją a rzeczywistością. Ale także zastanawiała się, czy w rzeczywistości nie ma czasem więcej fantazji, niż ludzie są skłonni przyznać. Czy byłoby tyle historii na temat magii, gdyby magia nie istniała?”.
Stephanie Garber przez całkowity przypadek wprowadziła mnie
w świat fantastyki i sprawiła, że go polubiłam. Przepadłam podczas lektury jej
cyklu Caraval i Baśń o złamanym sercu i nie mogłam się doczekać
kolejnej publikacji. Tęskniłam za jej światem tak jak ponurą zimą tęskni się za
promieniami słońca. W końcu się doczekałam, ale niestety chyba miałam zbyt duże
oczekiwania.
Holland St. James jest pilną studentką. Pisze pracę magisterską mającą udowodnić, że najsłynniejsze tragiczne wydarzenia w Hollywood były inspirowane diabelskimi sztuczkami. Głównym powodem wyboru takiego tematu pracy było to, co spotkało jej słynnych rodziców, a nie do końca zostało wyjaśnione przez policję. W międzyczasie bierze udział w tajemniczych zajęciach dodatkowych traktujących o miejskich legendach Los Angeles. Zaczyna wierzyć w nie tak bardzo, że postanawia szukać w mieście różnych wskazówek, by sprawdzić ich autentyczność i podrasować magisterkę. Kiedy całkiem przypadkiem natrafia na jedną z nich, od tajemniczego Zegarmistrza dowiaduje się, że umrze za kilkanaście godzin, chyba że znajdzie magiczne Alchemiczne Serce. Jednak nie ona jedna go poszukuje…
„Czym jest magia, jeśli nie czymś, co sprawia, że człowiek wierzy i czuje, i wpada w zachwyt?”.
Alchemia tajemnic to książka, na którą z niecierpliwością czekałam, a która finalnie wywołała we mnie mieszane uczucia. Z jednej strony byłam zadowolona z lektury, z licznych zwrotów akcji, z wykorzystania pomysłu miejskich legend, gry w podchody i z atmosfery niepewności, która towarzyszyła mi wraz z działaniami głównej bohaterki. Jednak całościowo odczuwam pewien niedosyt. Do lektury dość często wkradał się chaos, magii było zbyt mało, główna bohaterka irytowała, motywacje drugoplanowych bohaterów były niespójne, momentami dla mnie niejasne i mało przekonujące, a złe charaktery nie miały tej ikry i zadziorności, co w poprzednich powieściach. Brakowało mi też doznań, które silnie odczuwałam, chociażby podczas lektury Baśni o złamanym sercu. Nie było ekscytacji i szybszego bicia serca. Zakończenie zaś rozczarowało, bo wydawało się trochę wyciągnięte na siłę z kapelusza i pisane na szybko.
Nie do końca więc zachwyciła mnie ta powieść. Historia miała duży potencjał, ale Autorka nie wykorzystała go w pełni. Niektóre wątki gdzieś w drodze do finału się rozmyły, postać Holland dość nieudolnie miała chyba konkurować z Tellą, nie było wciągających dialogów ociekających sarkazmem i czarnym humorem. Żałuję też, że bardziej nie był rozwinięty wątek tajemniczej śmierci rodziców bohaterki. Jeśli dla kogoś będzie to pierwsze spotkanie z twórczością Stephanie Garber to powinien być zadowolony z lektury. Mnie mimo wszystko rozczarowała.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
PORADNI K


No popatrz, a Wydawnictwo to przeważnie wydaje książki raczej świetne. Wciąż pamiętam "Unorthodox". Nad powyższą być może się zastanowię. Pozdrawiam ranny ptaszku również :-) .
OdpowiedzUsuńKsiążka wciąż jest dobra, ale poprzednimi cyklami autorka bardzo podniosła sobie poprzeczkę :)
UsuńPozdrawiam :)
Witaj Aniu 🌸
OdpowiedzUsuńNo i mam dylemat..bo recenzja Twoja świetnie napisana,tak wciągająca że chce się poznać tą książkę. A z drugiej strony ogólna Twoja ocena na tyle chłodna że sama nie wiem.. Zapisze sobie na liście książek do przeczytania, ale raczej nie będzie to pierwszy wybór. Tyle już nam poleciłaś świetnych książek że tam na pewno coś znajdę dla siebie. Póki co nadal czekam na otwarcie biblioteki w budynku szkoły bo jakieś opóźnienie mają. Najnowsza data to w dniu moich urodzin czyli 11 grudnia. No zobaczymy czy zrobią mi prezent 😁
Udanego tygodnia Aniu 🌲
U nas dziś od rana bardzo pada...
Uważam, że jeśli nie czytałaś jeszcze żadnej książki Garber to Ci się spodoba.
UsuńJa po jej 7 mam niedosyt, bo wiem, że stać ją na wiele.
Trzymaj za mnie kciuki w tym tygodniu - mam szkolenie. Nie dość, że daleko od domu i na nic nie znajdę czasu, to jeszcze mam obawy czy zrozumiem, bo po 42 roku życia już trudniej pewne sprawy ogarnąć 😁