Bies, Leszy i Licho
„Ludowe legendy obrastają w coraz to potworniejsze wyobrażenia, oblepiają szkielet zbudowany ze strachu kolejnymi warstwami ohydy, aby coraz mocniej przerażały, bo przecież z pokolenia na pokolenie boimy się mniej. Oswajamy duchy, przeganiamy upiory, a jednak ze złem nie możemy sobie poradzić”.
Zło i przemoc istnieją na świecie tak długo, jak istnieje
człowiek. Demony i potwory nie kryją się niestety w wierzeniach i legendach,
ale siedzą zawsze pod ludzką skórą. Każdy z nas ma swoje sekrety, uczynki,
których się wstydzi i drugą twarz, którą ukazuje światu. Jednak u niektórych
mrok zwycięża tylko, na co dzień kryjąc się pod płaszczykiem normalności,
czekając na swoją okazję, by wyjść z cienia i zaspokoić głód przemocy…
Rosochate. Piękne, małe, malowniczo położone miasteczko w Bieszczadach. Do pewnego czasu i spokojne, ale ów spokój i ustalony porządek został zaburzony przez dewelopera, który wykupił ziemię i zaczął ją przygotowywać do budowy ekskluzywnego hotelu SPA. Kiedy na ziemię pada pierwsze drzewo na owianym złą i mroczną sławą zagajniku o nazwie Regiel, pada i pierwszy trup. Miejscowa legenda głosi, że w tym miejscu od prawieków mają swoją siedzibę demony, a kto zaburzy ich spokój i zniszczy święte drzewa, nie będzie już żył długo. Kiedy na miejscu zbrodni zjawia się starszy aspirant Przemysław Nowacki, bagatelizuje miejscowe legendy, biorąc je za niegroźne ludowe bajanie, ale kiedy zostaje ścięte kolejne drzewo i pada kolejny trup, wie już, że nigdy w życiu nie zapomni miasteczka Rosochate. Wie też, że są momenty, kiedy ludowe podania ożywają...
„Bieszczady wypiły w swej historii tak dużo krwi, że jedno ciało więcej nie robiło na nikim wrażenia”.
Twórczość Michała Śmielaka polubiłam od pierwszej książki i
w sumie bezkrytycznie przyjmuję wszystko to, co napisał. Nie inaczej było z Reglem.
Uwielbiam jego szczegółowe i plastyczne opisy Bieszczad, małomiasteczkowy i
duszący klimat, który oblepia podczas lektury, ubóstwiam specyfikę hermetycznej
społeczności, na której zaufanie trzeba bardzo zapracować a czasem i nigdy na
nie nie zasłużyć. Podoba mi się poczucie humoru Autora, postrzeganie przez
niego świata i ludzi. Wiele poglądów, które wkłada w usta bohaterów, są mi
bliskie. Same postacie jak zawsze są świetnie wykreowane i są z „krwi i kości”
mogący być nam bliscy przez swoje problemy i rozterki. W tej książce przede
wszystkim spodobało mi się mistrzowskie połączenie tragicznych i tajemniczych
wydarzeń w miasteczku z dawnymi wierzeniami przekazywanymi z pokolenia na
pokolenie. Budziło to dodatkowy niepokój i stworzyło niepowtarzalny nastrój. Lektura
wywołała też refleksje nad ludzkim charakterem i skłonnością do przemocy. Skąd
bierze się zło? Co sprawia, że u jednych kiełkuje, rozkwita i wychodzi na
światło dzienne, a u innych nigdy się nie ujawnia nawet w ekstremalnych, niesprzyjających
i tragicznych okolicznościach? Czy gołym okiem można zauważyć zło w drugiej
osobie? Według mojej opinii człowiek zawsze był, jest i będzie najgroźniejszym
z demonów, najgorszą bestią i najprawdziwszym potworem…
„Ludzie są naturalnym wrogiem całego świata, a już swoim własnym w szczególności”.
Recenzja powstała przy współpracy z redakcją Sztukater
A na Bonito:
To samo, ale inaczej. Opowiedz siebie na nowo do kupienia na Bonito
Kawa z kardamonem do kupienia na Bonito
Sezon na zielone kasztany do kupienia na Bonito

Świetna recenzja Anka, tytuł tradycyjnie zapisuję. Pozdrawiam, na południu pada deszcz i będzie padać cały dzień. A wczoraj rano był śnieg i minus 9 stopni. Wczoraj byłem w Pedagogicznej, ale wypożyczyłem same historyczne, poza tym Bednarczuka dwa tomy Języków indoeuropejskich i Prawo rzymskie Kolańczyka. Udanego dnia :-). A co do książki - naprawdę mam ochotę ją przeczytać, o Autorze czytałem do tej pory same dobre rzeczy :-) .
OdpowiedzUsuńAutor świetny i naprawdę polecam, to już jest kolejna książka, którą przeczytałam i wciąż jestem zadowolona.
UsuńU nas od wczoraj leży śnieg, a na dziś w nocy do czwartku zapowiadają intensywne opady śniegu. Już się martwię tymi "idealnymi" warunkami do jazdy :/