Koleiny przeznaczenia

„Pomyślał jeszcze raz o tym, jak wiele wiedział o tej wiosce i jej mieszkańcach. Znał ludzi z imienia i z nazwiska, dowiedział się sporo o ich życiu i kłamstwach, o ich sekretach i uciechach, o ich radości i wstydzie, o finansach i nałogach. Wiedział, kto co zamówi, często znacznie wcześniej niż oni sami. Wiedział o nich wszystko. Jego pub był schronieniem dla wszystkich: towarzyskich i samotników, normalnych i dziwaków, wrogów i kochanków. To była społeczność w społeczności”.

Bardzo lubię, kiedy akcja powieści toczy się w małej miejscowości, w której wszyscy się nie tylko dobrze znają, w miarę skutecznie bronią swojej strefy komfortu i sekrecików, ale również dla kogoś z zewnątrz wyglądają na zżytych, zadowolonych z życia, a sama miejscowość wydaje się wręcz wymarzonym miejscem do zamieszkania. A wiadomo, że pozory mylą. Lubię czuć się opleciona przez sieć tajemnic i poznawać bohaterów od ich dobrej i złej strony. Moje ulubione elementy znalazły się w najnowszej historii Chrisa Chibnalla.

Miasteczko Fleetcombe słynie nie tylko z tego, że jest prześlicznie położone, ale również z faktu, że mimo stosunkowo niewielkich rozmiarów posiada dwa rywalizujące ze sobą puby. Pewnej nocy na pustej szosie jeden z mieszkańców miasteczka znalazł siedzące na krześle zwłoki z przyczepionym porożem jelenia. Okazało się, że denat jest właścicielem pubu „Pod Białym Jeleniem”. Śledztwem zajęła się detektyw Nicola Bridge. Życiowe okoliczności zmusiły ją do powrotu w rodzinne strony, ale zamiast leniwie płynących dni na komisariacie trafiła od razu na zawiłą i skomplikowaną sprawę. Każda odpowiedź na zadane przez nią pytania rodziła kolejne wątpliwości, zamiast je rozwiewać.

„Jedno życie, jeden człowiek, tak wiele różnych aspektów”.

Akcja kryminału płynie dość spokojnie, ale jest intensywna, naszpikowana zwrotkami akcji i licznymi niespodziankami. Dzięki temu cały czas trzyma w napięciu. Krótkie rozdziały sprawiają, że nasza ciekawość rośnie z każdą kolejną stroną i czuje się przymus przeczytania „jeszcze tylko jednego” przed pójściem spać. Wraz z Nicolą i jej nowym uczącym się dopiero fachu partnerem zagłębiałam się w sprawę i w psychikę każdego z mieszkańców miasteczka. Analizowałam zebrane dowody i zeznania, szukając w nich sprzeczności, próbowałam połączyć kropki. Przyznam, że mi się to udało. Prawidłowo wytypowałam sprawcę, ale i tak miałam sporą satysfakcję z lektury.

Kryminał Chrisa Chibnalla uzmysławia, że każdy z nas ma granice wytrzymałości i cierpliwości, że przez lata tłumione negatywne emocje zawsze muszą znaleźć w końcu ujście i że prędzej czy później wydarzy się coś, co będzie tą ostatnią kroplą, która przepełni czarę goryczy.  

„Diabeł nigdy nie znika; on tylko odpoczywa”.

„Śmierć pod Białym Jeleniem” z całą pewnością spodoba się czytelnikom, którzy cenią sobie klasyczne kryminały, w których prym wiedzie dedukcja i łączenie faktów, wyszukiwanie niejasności w zeznaniach i opowieściach ludzi, którzy mieli styczność z osobą zamordowaną. Kryminał nie ma krwawych i brutalnych opisów, więc tym bardziej polecam osobom, które wolą spokojnie podążać za fabułą i zagłębiać się w psychikę bohaterów.

Oficjalna Recenzja dla serwisu lubimyczytac.pl


Tymczasem na Bonito mnóstwo dobroci:

Piekło jest puste do kupienia na Bonito

Za późno na nas do kupienia na Bonito

Córka ognia. Seria Córki Żywiołów do kupienia na Bonito

Komentarze

  1. Takie łączenie kropek to fajna odskocznia zwłaszcza na długi wieczór

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zdecydowanie tak. A jeszcze jak nie ma w tym zbędnej brutalności i okrucieństwa to tym bardziej można się zrelaksować.

      Usuń
  2. Jak zwykle zachęciłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wstydź się! Przez Ciebie znów będę miała mało czasu, bo będę czytać :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, lubię takie kryminalne zagadki, które rozwiązuje się drogą dedukcji, jak Hercules Poirot :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawno już nie czytałam klasycznego kryminału i chętnie teraz zabawię się w detektywa.

    OdpowiedzUsuń
  6. No i to jest książka zdecydowanie dla mnie! Wszystko mi pasuje!
    Jeszcze jej nie mam, a już zaczęłam czytać:)
    Masz niesamowity talent do recenzowania!!!
    Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pstryk, pstryk

Air – zdrowo, szybko, smacznie!

Ten ostatni rok