Potencjał zakończony rozczarowaniem
„Człowiek nie powinien czuć się obco we własnej rodzinie”.
Motyw zaginięć jest w filmach i literaturze powszechnie
znany i często wykorzystywany. Daje twórcom sporo możliwości rozwoju fabuły,
podniesienia dramaturgii, wyjaśnienia przyczyn. Jedni podążają mimo wszystko
utartymi ścieżkami, inni dodają wątki, które dodatkowo zamazują rzeczywisty
obraz, przez co oklepany motyw dostaje kolejne życie. A jak było w przypadku
Adele Parks i jej książki zatytułowanej „Ostatnio widziane”?
Leigh Fletcher i Kai Janssen. Dwie kobiety różniące się statusem majątkowym, społecznym, zawodowym, rodzinnym. Dwóch mężów, którzy dość późno zgłaszają zaginięcie żon. Kobiety zniknęły, bo tak zapragnęły same czy ktoś chciał, aby tak się stało? Na to pytanie musi odpowiedzieć detektyw Clements. Czas jednak gra na jej niekorzyść, ponieważ wielkimi krokami zbliża się lockdown i wszystkie policyjne siły będą musiały zaangażować się w inne bardziej naglące sprawy niż zaginięcie kobiet, które może się równie dobrze okazać ich ucieczką od codziennego życia i problemów. Intuicja policjantki daje jej jednak wyraźne sygnały, że cała sprawa ma drugie dno, a kobiety nie opuściły domu z własnej nieprzymuszonej woli.
„Każda decyzja ma swoje konsekwencje”.
Adele Parks zaserwowała czytelnikom głęboką analizę ludzkich
charakterów, słabości, ukrytych pragnień, namiętności, zachowań w sytuacji
kryzysowych jednak niestety „Ostatnio widziane” to przede wszystkim lektura, którą określiłabym jednym słowem:
przegadana. O ile początek był bardzo ciekawy z fascynującym pomysłem, to im
dalej w las tym niestety było coraz gorzej, a przede wszystkim – im dalej, tym nudniej.
Akcja miała wręcz ślimacze tempo, a przemyślenia policjantki i bohaterek były
tak nużące, powtarzalne i przewidywalne, że nie sposób było nie ziewać.
Od książek tego typu oczekuję całej gamy odczuć, a tymczasem u Adele Parks zabrakło mi emocji, napięcia, uczucia niepokoju, dusznej atmosfery, od której kręci się w głowie, policzków rozpalonych do czerwoności i chęci jak najszybszego skończenia lektury, by się dowiedzieć, jaki cała sprawa będzie miała finał. Przez ostatnie rozdziały akcja przyspieszyła, ale nawet podkręcone tempo i dobre zakończenie ani nie uratowało tej opowieści przed moją niską oceną, ani nie spowodowało, że mimo wszystko czułam satysfakcję z lektury. Coś najzwyczajniej w świecie poszło nie tak. Historię z dużym potencjałem Autorka według mnie zmarnowała przez mnóstwo przemyśleń i wywodów bohaterów, seksualnych wynurzeń, które w sumie nie wniosły nic istotnego do fabuły, a tylko ją niepotrzebnie i sztucznie spowalniały i wydłużyły. Szkoda mi było czasu na tak przegadany przeciętniak. Lektura nie zachęciła mnie do zapoznania się z innymi książkami Autorki.
Oficjalna Recenzja dla serwisu lubimyczytac.pl
Czas zrobić zapasy na jesień:
Zaledwie moment do kupienia na Bonito
Sobowtór do kupienia na Bonito
Klątwa babci Józi do kupienia na Bonito
Szkoda, że zabrakło emocji i napięcia. To musiało być rozczarowanie.
OdpowiedzUsuń