Kłamstwa w obronie kłamstw
„Napiętnować człowieka było bardzo łatwo, znacznie trudniej było to piętno z niego zmyć”.
Uwielbiam czytać debiuty, bo nigdy nie wiadomo, kiedy się
trafi na prawdziwą perełkę, dla której zarwie się noc i z niecierpliwością
będzie oczekiwało się kolejnej książki nowego na rynku autora. Debiutanci mają
również u mnie fory i zwykle na „dzień dobry” otrzymują wyższą ocenę: za to, że
im się udało, za wytrwałość, za dążenie do realizacji obranego celu, za chęć
podzielenia się z innymi swoją wyobraźnią i pomysłami. Dlatego też wobec
debiutantów jestem bardziej wyrozumiała niż do innych autorów.
Małe miasteczko, zżyta rodzina. Dwie siostry. Sielanka skończyła się w momencie, w którym partner Tracy został brutalnie zamordowany a ona sama oskarżona o pozbawienie go życia. Nie tylko ostracyzm, który spadł na całą rodzinę, chęć znalezienia prawdziwego sprawcy i wydostanie siostry z aresztu, spędza Alison sen z powiek, ale również pajęczyna kłamstw, która otacza ją i rodzinę. Podejmując prywatne śledztwo, by oczyścić siostrę z zarzutów, naraża się nie tylko na niebezpieczeństwo, ale też i na ujawnienie własnego wstydliwego sekretu.
„Nigdy nie poznamy człowieka takim, jakim jest naprawdę. Każdy ma swoje brudne sekrety, których pilnie strzeże. Czasami wychodzą one na jaw, a czasami nie…”.
W obronie kłamstwa to debiut Pauliny Kosznik, ale po
zakończeniu lektury mam bardzo mieszane odczucia. Dobrze jest wspierać
rodzimych autorów i każdy debiut, ale też i bez przesady. Rozumiem bardzo dobre
opinie i wysokie oceny na różnych portalach, ale nie jestem w stanie tak do
końca i z czystym sumieniem się z nimi zgodzić. Mnie za bardzo uwierało kilka
rzeczy. Przede wszystkim lektura przynajmniej początkowo zawierała dużo dość
oczywistych nieścisłości, meczące przydługie przemyślenia głównej bohaterki,
zbyt rozwlekłe opisy, zadziwiającą ilość nieszczęść, które spadały na członków
rodziny, nużące i wiecznie powtarzające się (przy entym razie już przestałam
nawet liczyć) credo matki głównych bohaterek: „W życiu nie ma nic ważniejszego niż rodzina.
Swoich trzeba bronić. Za swoimi trzeba stawać. Swoich nigdy nie można
zdradzić”. Te zdania, które słyszały Alison i Tracy od najmłodszych lat są
osnową thrillera, no ale ileż można w kółko je powtarzać? Styl Autorki też nie
do końca do mnie przemawiał. Fakt, że nie polubiłam członków rodziny, uważam za
plus, bo lubić nie muszę, a to, że wzbudzili we mnie emocje, świadczy, że są
dobrze wykreowani. Niemniej nie za bardzo rozumiałam postępowanie Alison, ale
też i nie byłam w stanie jej jednoznacznie potępić.
„Sytuacja, w której znaleźli się moi bliscy, oraz splot wydarzeń, które doprowadziły do tragedii, bezsprzecznie dowodziły, że kłamstwo potrafiło wszystko zniszczyć. Zburzyć spokój, podważyć zaufanie, zrujnować życie…”.
W obronie kłamstwa to
opowieść o próbie odkupienia win i grzeszków, usprawiedliwienia działań
podjętych w przeszłości, kwestii zaufania, rodzinnych zależnościach, nawarstwiających
się sekretach, które doprowadziły do tragedii. Mimo kilku mankamentów historia
Alison i Tracy jest wciągająca.
Byłam pozytywnie zaskoczona fabułą, rozwojem akcji i zakończeniem. Trochę gorzej było z wykonaniem, ale debiut uważam za udany i sięgnę po kolejną książkę Pauliny Kosznik, bo uważam, że warto śledzić jej postępy i ewentualną karierę. Jestem ciekawa kolejnego pomysłu przelanego na papier.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu HarperCollins Polska
Luty na Bonito:
Umrzesz za sześć godzin do kupienia na Bonito
Milczące dziewczyny do kupienia na Bonito
Podopieczna do kupienia na Bonito
Będę mieć Twoją rekomendację na uwadze. Wydaje się być ciekawą lekturą no i debiut. Pozdrawiam wtorkowo, po porannych zakupach półgodzinnych. Na południu - 7 i piękny Księżyc był .
OdpowiedzUsuńJest dość ciekawym debiutem.
UsuńPozdrawiam i przyjemności!
Może zabrakło po prostu dobrego redaktora. Ja póki co nie planuję czytać tej książki.
OdpowiedzUsuńMyślę, że póki co nic nie tracisz :)
UsuńCzytałam. Mnie też drażnili bohaterowie, ale masz rację, to chyba świadczy o dość dobrej kreacji.
OdpowiedzUsuńOj drażnili i to bardzo!
UsuńRaczej się skuszę gdy odrobię się ze swoim stosikiem.
OdpowiedzUsuńczyli tak jak u mnie? "Słodkie nigdy", bo chyba się nigdy nie obrobię ;)
UsuńBardzo lubuję się zaczytywać w debiutach. Myślę, że ten przypadł by mi do gustu. Zapiszę sobie tytuł ;)
OdpowiedzUsuńTeż lubię debiuty, w piętek kolejna recenzja kolejnego debiutu - według mnie lepszego.
UsuńMam w planach kupić tę książkę podczas najbliższych zakupów książkowych.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że Ci się spodoba.
UsuńJak tylko zaczęłaś w ten sposób, od razu pomyślałam: "Oho, nie podeszło!" I miałam rację ;) Wspieranie wspieraniem, ale jeśli coś nie jest, łagodnie mówiąc, dobre, nie ma co chwalić na siłę.
OdpowiedzUsuńNo taka prawda, choć wiem, że są osoby, które zachwalą, bo książkę dostali, więc uważają, że wypada...
UsuńCiekawa recenzja, ale nie jestem zdecydowana czy przeczytam ten debiut, jeszcze się zastanowię :)
OdpowiedzUsuńAkurat namawiać nie będę, bo sama mam mieszane uczucia.
UsuńJuż prawie byłam przekonana, że książka warta uwagi. Dobry temat, będzie się fajnie czytać... a tu niespodzianka:)
OdpowiedzUsuńTeż nie lubię długich opisów i rozwlekania a te powtórzenia z pewnością by mnie irytowały.
Ale to są początki a kolejne książki tej autorki mogą pozytywnie zaskoczyć.
Pozdrawiam!
I właśnie dlatego jej nie skreślam. Debiutom można sporo wybaczyć, ale o wiele ciekawszy debiut opublikuję już w piątek ;) ten będę bardzo polecała!!
UsuńNie mówię nie, ale póki co nie zamierzam czytać. I tak już mam pokaźną kolekcję do czytania... niestety tak mi się wszystko porozjeżdżało ostatnio że nawet nie zaczęłam czytać tych książek, które wypożyczyłam. Może jeszcze zdążę zanim termin zwrotu nadejdzie...
OdpowiedzUsuńU nas dziś diabelnie zimno było..
Gorące uściski 😘
Na pewno jak ochłoniesz to znajdziesz chwilę na relaks. U nas też koszmarnie zimko! -13 w nocy i -7 w dzień.
UsuńChciałabym poznać tę historię 😊
OdpowiedzUsuńMoże Ci się spodoba :)
UsuńCzytałam i zgadzam się z Tobą, że mogłoby być lepiej
OdpowiedzUsuńNo mogłoby, ale to wciąż pierwsza książka w dorobku...
UsuńJa też inaczej podchodzę do debiutów i więcej im wybaczam. Zwłaszcza styl, jeśli jest jeszcze niewyrobiony, tak mi nie przeszkadza, jeśli tylko historia mi się podoba.
OdpowiedzUsuńNo właśnie, niestety czasem historia drażni, ale że to wciąż debiut - wybaczam :)
UsuńDebiuty to zawsze wielka niewiadoma
OdpowiedzUsuńOj tak, to loteria
UsuńNo to ja chyba sobie podaruję ten tytuł!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
W piątek zaprezentuję ciekawszy debiut, i bardzo smakowity :)
UsuńLubię debiuty, ten brzmi ciekawie, chętnie bym po niego sięgnęła :) Nie wiem czy byłaby to lektura, która mnie zachwyci ale lubię dawać takim pozycjom szansę. Czasem mogą zaskoczyć :)
OdpowiedzUsuńŻyczę by Ci się spodobała :)
UsuńPodejrzewam, że te rozwlekłe opisy mogłyby mnie wymęczyć 😉
OdpowiedzUsuńI zirytować...
UsuńTo bardzo kontrowersyjny temat. Z jednej strony, kłamstwa mogą wydawać się niewinne i wręcz konieczne w niektórych sytuacjach, na przykład po to, by chronić uczucia innych osób. Z drugiej strony, kiedy zaczynają się kumulować, mogą prowadzić do poważnych problemów, zarówno w relacjach osobistych, jak i zawodowych. Wydaje mi się, że granica między 'białym kłamstwem' a manipulacją jest cienka. Warto zastanowić się, jakie są konsekwencje kłamstw i czy naprawdę warto ich używać, nawet w obronie kogoś lub siebie. Jakie jest Wasze zdanie na ten temat?
OdpowiedzUsuńGranica jest cienka i łatwo ją przekroczyć. Poza tym nie na darmo się mawia, że kłamstwo ma krótkie nogi, wypłynie prędzej czy później i dopiero można wpaść w prawdziwe tarapaty! Stracić zaufanie, szacunek...
Usuń