Smak i zapach malin
„Jakież to proste, wręcz oczywiste. Radość z życia. Jakże trudne do stosowania w praktyce”.
Rodzina… ach rodzina… dobrze, że jest, czasem lepiej, że jej
nie ma. Jak mówiła moja babcia: z rodziną dobrze się wychodzi tylko na
zdjęciach i to pośrodku, by nikt nie wyciął. Rodziny są różne, relacje między
ich członkami także. Czasem można pozazdrości, czasem współczuć. A jak do
skomplikowanych relacji dojdzie spadek po zmarłym krewniaku… oj to wtedy się
dzieje. Ja jedyne co otrzymałam do tej pory to spadek... formy, ale rodzina,
która musiała zamieszkać w pewnym domu to już zupełnie inna bajka…
Małgorzata miała ciężki żywot nie tylko z rodzinką, prawie byłym mężem, ale również z pracą, która, chociaż dobrze płatna była koszmarem i nie sprawiała jej satysfakcji. Kiedy nagle została z niej zwolniona, poczuła, że jest na rozdrożu. Ułożeniu życia na nowo nie ułatwiał fakt, że krewny, którego nigdy nawet nie poznała, pozostawił jej i jej rodzinie spadek. Warunkiem pełnego jego zatrzymania było jednak zamieszkanie całej familii w okazałej posiadłości na Malinowym Wzgórzu i to przez bity rok. Ekscentryczna babcia, mamusia pełna wigoru i zakochana w kryminałach, tatuś, który dla świętego spokoju nawet w ważnych sprawach jest ugodowy i mąż, który już może za jakiś czas mężem nie będzie… mieszanka wybuchowa skumulowana w jednym miejscu przez 365 dni…
„Przebywanie z moją ukochaną rodziną przez cały dzień jest zawsze trudnym przeżyciem. […] Rok razem, pod jednym dachem, bez możliwości trzaśnięcia drzwiami i ucieczki w przysłowiowe Bieszczady? Jakoś tego nie widziałam”.
Rok pod jednym dachem, by otrzymać spadek? Niejedna osoba
złapałaby się za głowę i uznała warunek za niemożliwy do spełnienia. Rodzinka Milewskich
była nie lepsza, ale po burzliwej naradzie postanowili spróbować. Każdy z nich
miał coś za uszami, cechę charakterystyczną, za którą nie przepadał inny
członek rodziny, niektórzy też za bardzo lubili postawić na swoim. Doprowadzało
to wielu konfliktowych, choć zabawnych sytuacji, ciekawych i humorystycznych
dialogów. Podczas lektury można się było pośmiać, szczególnie że Autorka w scenki
rodzinne włączyła również psa i kota. Zwierzaki miały swój udział w wielu
wydarzeniach. To dodało lekturze smaczku i lekkości. Iwona Mejza, mimo iż
napisała już kilkanaście książek, zasłynęła głównie z cyklu Miasteczko Anielin. Bardzo miło wspominam
serię, ale cieszę się, że Autorka cały czas się rozwija i podnosi sobie
poprzeczkę. Żadna inna jej książka nie spodobała mi się tak bardzo, jak Tajemnice Malinowego Wzgórza. W lekturze
znalazłam wszystko, to co potrzebuję, by się odprężyć. Lekki humor, sekrety i
tajemnice, zawiłe międzyludzkie relacje. Autorka na wstępnie zamieściła spis
występujących postaci. I słusznie, bo bohaterów jest od groma i ciut. W dowcipny
sposób opisała każdego z nich, ujawniła relacje i koligacje, dzięki czemu od
razu można się było wczuć w fabułę. Zakończenie nie ujawniło wszystkich
skrywanych tajemnic. Mam więc nadzieję na kontynuację, bo nie dość, że czuję niedosyt,
to na dodatek bardzo polubiłam zwariowaną i nietuzinkową rodzinę Milewskich.
„Może warto było zatrzymać się na chwilę i przyjrzeć się temu, co minęło, zastanowić się nad tym, co będzie, czego byśmy chcieli. Nikt za nas nie zrealizuje marzeń, nie pchnie do przodu. Jeżeli nie zrobimy nic, to zostaną tylko marzeniami, czymś ulotnym, nieosiągalnym, przyprawiającym czasem o ból głowy, a częściej o żal i zgryzotę”.
Mimo iż Tajemnice
Malinowego Wzgórza skrzą się od humoru, to jednak zmuszają czytelnika do
zadumy. Ukazują, co z więziami międzyludzkimi może zrobić bezmyślna pogoń za
pieniądzem, do czego może doprowadzić pazerność. Utwierdzają w przekonaniu, że
jedną z najważniejszych spraw w życiu człowieka to utrzymanie dobrych stosunków
z najbliższymi. To dzięki nim otrzymujemy potrzebne w trudnych chwilach
wsparcie, zrozumienie, wybaczenie. Najbliżsi to opoka i poczucie
bezpieczeństwa. Solidny fundament, na podstawie którego można budować życie i
próbować spełniać marzenia. Więzy krwi powinny być najważniejsze i musimy o nie
dbać, pielęgnować, by nie umarły.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Dragon
A na Bonito same rarytasy:
Kolory zła. Żółć. Tom 4 do kupienia na Bonito
Kobiety do kupienia na Bonito
Adwokat diabła do kupienia na Bonito
Mam mieszane uczucia co do tej książki. U nas w rodzinie mówi się, że z rodziną ani na zdjęciach nie wychodzi się dobrze, lepiej stanąć z boku, żeby można było się odciąć. Pozdrawiam i życzę dobrego czasu, spokoju i radości.
OdpowiedzUsuńRównież dużo zdrowia!
UsuńLubię autorkę i ten tytuł mam już w swojej biblioteczce.
OdpowiedzUsuńSuper, bo uważam, że warto.
UsuńWędruje na czytelniczą listę, pozdrawiam Anka :-) . Udanego weekendu .
OdpowiedzUsuńMiło mi :)
UsuńCzytałam o tej książce już kilka recenzji i czuję, że trafi w mój gust.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że trafi :)
UsuńSuper, że wyszło tu w sumie całkiem zabawnie. Bo sam pomysł wujka jak dla mnie bardzo okrutny i wyobrażam sobie o jak wielu potwornych sytuacjach, które doprowadziły do rozłamu rodziny, mógł nie wiedzieć. Zmuszanie ludzi do kontaktu z tymi, z którymi kontaktować się nie chcą, jest po prostu złe. Na rada rodzinna z początku książki daje jednak znak, że aż tak źle między nimi nie było, skoro się spotkali na omówienie sprawy.
OdpowiedzUsuńW tym co piszesz jest sporo prawdy, ale wiadomo, fikcja literacka ma za zadanie ukierunkować czytelnika. Ta lektura mi podpasowała przez lekkość i brak jakiegoś moralizatorstwa.
UsuńNiech wspaniały patronat medialny. Polecam wszystkim.
OdpowiedzUsuńWspaniały patronat! Jeszcze raz gratuluję!
UsuńBrzmi jak idealna lektura na czerwcowy wieczór. Zapisuję sobie tytuł. :)
OdpowiedzUsuńPowinna Ci się spodobać :)
UsuńMoże mamie podrzucę :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że będzie zadowolona :)
UsuńPolecę tę książkę mojej mamie. Ja ostatnio czytam nieco inne rzeczy
OdpowiedzUsuńPożyczyłam już właśnie książkę mamie, a sama zanurzyłam się w kryminał.
UsuńOd czasu do czasu lubię sięgać po tego typu tytuły.
OdpowiedzUsuńMnie bardzo zrelaksowała.
UsuńPo Twojej recenzji widzę, że to może być powieść dla mnie. Chociaż rok pod jednym dachem,z rodziną, która Cię irytuje i to dla spadku, aż dreszcze mnie przechodzą...ale może rodzince Milewskich wyjdzie to na dobre 😉
OdpowiedzUsuńSerdeczne uściski! 😘
Przeczytaj, przekonaj się. Ja pary z ust nie puszczę ;)
Usuńno niestety różnie bywa z tymi rodzinkami
OdpowiedzUsuńRaczej rzadko kiedy kolorowo.
UsuńMam wielką ochotę poznać historię opisaną w tej książce 😊
OdpowiedzUsuńPolecam :)
UsuńCzytałam już pozytywną recenzję tej książki, więc wydaje się, że to lektura warta uwagi ;)
OdpowiedzUsuńWedług mnie to póki co najlepsza książka autorki.
UsuńPrawdziwe wyzwanie, wytrwać taki rok! :)
OdpowiedzUsuńOj tak, wiem coś na ten temat...
UsuńLubię takie opowieści rodzinne.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Lektura więc powinna Ci się spodobać.
UsuńWidzę po Twojej recenzji, że nie jest to zwykła powiastka o niczym, lecz wartościowa powieś,c z przesłaniem. W takim razie będę miała ją na uwadze.
OdpowiedzUsuńNapisana z humorem i w lekki sposób, ale jest o czym podumać.
Usuńnie wiem jednak czy to mój typ lektury, bardziej polecę dalej:)
OdpowiedzUsuńJa czasem lubię zagłębić się w dobrze skrojoną obyczajówkę.
UsuńMam w planach:)
OdpowiedzUsuńCieszę się i polecam.
Usuń