Klub klubowi nierówny

„Istota ludzka ze swej natury jest krucha. Jednak ma tendencje myśleć, że jest mocniejsza, niż naprawdę jest. Szczególnie w obecnych czasach. W XXI wieku człowiek ma zdolność kontrolowania wszystkiego przez naciśnięcie przycisku. Ale choćby nie wiem, jak bardzo się starał, są rzeczy, które zawsze były i będą silniejsze od człowieka: burze, wojny, trzęsienia ziemi, choroby… Te wszystkie zjawiska to są wyroki śmierci dla człowieka, wydane przez coś dużo bardziej potężnego niż człowiek”.

Często się zdarza, że ludzie, których łączy podobne zamiłowanie i pasja do niektórych rzeczy zrzeszają się w różne organizacje lub stowarzyszenia, by łatwiej było im się porozumiewać, wymieniać doświadczeniami, wspierać. Myślę jednak, że nikt nie chciałby trafić do takiego klubu jak bohaterka najnowszego thrillera Carlosa Garcia Mirandy. Niby to tylko Klub Miłośników Kryminałów, nie brzmi specjalnie groźnie, ale jednak członkostwo w nim mrozi krew w żyłach i stwarza zagrożenie dla życia i zdrowia.

Angela studiuje literaturę i po cichu marzy, że uda jej się zrealizować marzenie, aby zostać sławną pisarką. Pewnego dnia postanawia wraz z chłopakiem i przyjaciółmi zapisać się do klubu miłośników kryminałów. Nie ma pojęcia, że będzie to jedna z gorszych decyzji, którą podjęła w życiu. W chwili silnego wzburzenia, które wywołał ulubiony profesor, proponując romans w zamian za otwarcie drogi do wydawnictw i możliwości publikacji jej książki, opowiada o zdarzeniu podczas spotkania w klubie. Odzew grupy był natychmiastowy – zemsta! Będąc akurat po zakończeniu lektury To Stephena Kinga, zdecydowali, że nastraszą profesora, przebierając się za klauny. Jak pomyśleli, tak zrobili. Nikt z nich nawet nie przypuszczał, że konsekwencje okażą się dla nich zabójcze…

„Potwory istnieją naprawdę, duchy też są prawdziwe. Mieszkają w nas i, czasem, one zwyciężają”. 

Mam mieszane uczucia po zakończeniu lektury. Z jednej strony fabuła była dość ciekawa i nawet wciągająca, choć pewne elementy były albo niedopracowane, albo tak mało wiarygodne, że miało się ochotę rwać włosy z głowy. Z drugiej jednak strony mam dużo zastrzeżeń, ale nie wiem za bardzo wobec kogo je kierować. Nie mam bladego pojęcia czy zawiodła osoba odpowiedzialna za tłumaczenie, która spłyciła dialogi, charakter postaci, redaktor, czy sam Autor jednak nie posiada aż takich umiejętności, by czytelnika do siebie przekonać i zaangażować w fabułę. W wielu miejscach aż oczy bolały od niewłaściwego szyku zdań, literówek, interpunkcji i licznych zbędnych powtórzeń. Miejscami tekst do tego stopnia był drętwy i niedokładny, że miałam wrażenie, że pisał to licealista na przymusową pracę zaliczeniową.

Książka miała spory potencjał, bo fabuła była ciekawa: akcja dziejąca się w środowisku uniwersyteckim, morderca inspirujący się twórczością mistrza grozy Stephena Kinga, uczucie niepokoju, którego jednak autor nie umiał utrzymać na równym poziomie, a wspomniane wyżej niedociągnięcia wybijały z rytmu.

Podsumowując, jest to w miarę przyzwoity kryminał i jeśli ktoś w danym momencie pragnie zasiąść do lektury, która jest z tych mocniejszych, ale jednocześnie nie chce być zbytnio zaangażowany w akcję, bo szuka tylko odrobiny relaksu, to Klub Miłośników Kryminałów będzie dobrym wyborem. Uważam, że dla samego zakończenia warto przymknąć oko na mankamenty, bo było zaskakujące. Myślę jednak, że zatwardziali wielbiciele thrillerów i mocnych wrażeń raczej nie będą w pełni ukontentowani.

Recenzja powstała przy współpracy z Redakcją Sztukater




Czerwcowe Bonito:

Kryminalna historia Watykanu do kupienia na Bonito

Ulotny zapach czereśni do kupienia na Bonito

Zbrodnia przed północą do kupienia na Bonito

Komentarze

  1. No ja sobie raczej odpuszczę, pozdrawiam Anka po strasznie aktywnym fizycznie dniu :-). Miłego weekendu .

    OdpowiedzUsuń
  2. Szkoda, że jednak potencjał tego kryminału nie został do końca wykorzystany.

    OdpowiedzUsuń
  3. Raczej się nie skuszę. Lubię ciekawe historie, dobrze opowiedziane, ale nie lubię dyletanctwa. To brak szacunku dla czytelników.
    Pozdrawiam serdecznie. Miłego weekendu, Aniu.

    OdpowiedzUsuń
  4. To taki klub jak dla mnie, szkoda,że potencjał niewykorzystany!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zawiodłam się, ale to już nie pierwsza dość słaba książka, na którą trafiłam w tym roku.

      Usuń
  5. Dobrze, że zaznaczasz od razu wady. Chyba nie sięgnę po tę książkę, bo jednak kryminał powinien być taki, że potencjał nie jest marnowany.

    Ja Eurowizji już nie śledzę w TV, bo uważam, że nie ma czego. Coraz więcej w tym polityki, jakichś ideologii, a muzyki coraz mniej.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tytuł bardzo kuszący, fabuła ciekawa, no ale wykonanie pozostawia wiele do życzenia. Ja się zawiodłam, może ktoś skusi się mimo wszystko ;)

      Usuń
  6. Klub miłośników kryminałów to coś dla mnie, ale jeśli chodzi o ten konkretny kryminał to sobie odpuszczę :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Recenzja napisana świetnie jak zwykle, ale ja tym razem odpuszczam. Nie lubię takich książek.
    Gorące buziaki 😘

    OdpowiedzUsuń
  8. Będę miała tę książkę na uwadze jeśli będę szukać odrobiny relaksu 😊

    OdpowiedzUsuń
  9. Jak wiesz ja jak na razie mam nieco inne plany czytelnicze i póki co nie za bardzo po drodze mi z kryminałami. Dlatego raczej sobie odpuszczę i skupię się raczej na zaległościach związanych z tym co zalega mi w domu. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam post, bardzo dobre masz lany. Ciekawe, co z nich wyjdzie. Życzę byś najpierw pokończyła serie, bo inne Cię wciągną ;)

      Usuń
  10. Okładka fajna, zapowiedzi też, ale jeśli jest tak, jak opisujesz to szkoda mi na nią czasu. Za bardzo bym się denerwowała niechlujnością.

    OdpowiedzUsuń
  11. Coś w tym jest. Kolega czytał i stwierdził, że książka jest lipna i niejeden uczeń potrafi wymodzić lepsze opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Pomysł na fabułę ciekawy, ale szkoda, że realizacja średnia... Czasem tak bywa. Udanej kolejnej lektury! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że w końcu na taką trafię, bo na razie... szkoda gadać ;/

      Usuń
  13. Hm, czytałam parę książek, które miały całkiem niezły pomysł, ale były kiepsko napisane czy przetłumaczone. Jeśli jest dobra (w miarę) historia, chyba oskarżałabym tłumaczkę/tłumacza i redakcję + korektę. Czyli raczej techniczne sprawy niż samą osobę, która to napisała. Ale tylko głośno myślę, bo nie mam żadnych dowodów ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu właśnie nie jestem pewna, kto zawinił. Czasem to brzmiało tak jakby właśnie redaktor próbował uratować akcję...

      Usuń
  14. mnie jako edytora z wykształcenia takie błędy stylistyczne czy graficzne strasznie wkurzajo ;p

    OdpowiedzUsuń
  15. Szkoda, że się zawiodłaś i musiałaś poświęcić czas na dokończenie lektury zamiast np. na puzzle. Dlatego ja nie prowadzę bloga ;)

    OdpowiedzUsuń
  16. Są pewnie lepsze kryminały.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Pstryk, pstryk