Kto w końcu ma kłopoty???

„Jaduch zaklął pod nosem. Czy wszyscy muszą wtrącać się do jego śledztwa? Co ma napisać w raporcie? Jeden pies znalazł pendrive z planem morderstwa dziennikarza, drugi pies odkrył nazwisko ofiary”.

Lubię komedie kryminalne, jednak mają one to do siebie, że komedia komedii nie równa. Co innego może nas śmieszyć, co innego gorszyć, co innego oburzać. Jedni wolą sarkazm, inni czarny humor a jeszcze inni preferują żarty rodem z Latającego Cyrku Monty Phytona. Mam szereg sprawdzonych nazwisk, na których się jeszcze nie zawiodłam i po komedie kryminalne ich autorstwa bardzo często sięgam. Do innych podchodzę z ciekawością, ale i z wielką ostrożnością, bo to, że wydawca napisał, że książka rozśmieszy do łez, mnie może nie przekonać i nie wywołać nawet uśmiechu na twarzy…

Nadia Hope to artystka przez duże A. Przed każdym pomysłem na obraz szuka natchnienia w terenie, robi szkice, rysunki i dopiero wtedy, gdy jest zadowolona z efektów, zapełnia płótno. Niby nic w tym dziwnego i niecodziennego, dopóki całkiem przypadkowo i nieświadomie uwieczniła na jednym ze swoich obrazów postać mężczyzny. I co z tego? Otóż ów mężczyzna okazał się mordercą, a Nadia namalowała jego portret, można by napisać pamięciowy. Jakby tego było mało, obraz trafił na wernisaż, na którym pojawiły się tłumy. Morderca musiał zniszczyć płótno, przez które mógł mieć olbrzymie kłopoty nie tylko z prawem. Ale co wie i pamięta sama artystka? Jako świadek może być równie niebezpieczna co jej obraz. Musiał się tego pilnie dowiedzieć, ale nagle to Nadia zaczyna szukać jego… nikt nie może przecież bezkarnie niszczyć płótna utalentowanej i robiącej karierę artystki!

Ogromnym atutem książki są krótkie rozdziały, ale takie naprawdę malutkie, niektóre liczą sobie jeden akapit. Rzecz dzieje się w Rzeszowie podczas zaledwie kilkunastu dni obfitujących jednak w szereg niecodziennych wydarzeń. Poznajemy artystkę malarkę, jej zwariowaną przyjaciółkę, zakręcone starsze panie oraz policjanta, który chce rozwiązać sprawę, unikając jednak zbytnich kontaktów z ferajną Nadii. Jest też i Ksawery autor kryminałów, któremu powoli kończy się czas na oddanie wydawcy kolejnej książki. Zegar tyka, a wena nie nadchodzi...

„Spuścił rolety w oknach i wtulił się w krzesło między szafą a wersalką. Po każdym stuknięciu dochodzącym zza okna lub z klatki schodowej kulił się coraz bardziej. Jego wyobraźnia podsuwała makabryczne obrazy i gdyby się tak nie bał, miałby gotowe sceny do swoich kryminałów”.

Na dobrą sprawę książka nie spełniła wszystkich moich oczekiwań, ale skłamię, gdybym stwierdziła, że mnie rozczarowała. Czytało się szybko, przyjemnie i było nawet dowcipnie, jednak ja chyba jestem już zbyt wielką fanką Marty Kisiel i jej wszystkich książek z przygodami Tereski Trawnej na czele, by ktoś jeszcze zdołał pobudzić mnie do salw śmiechu. Przyznaję, że Jadwiga Buczak ma bardzo dobry, swobodny, niewymuszony styl, bez zbędnych wulgaryzmów. Dobrze wykreowała bohaterów. Szczególnie polubiłam Nadię. Może przez fakt, że również tak jak ja jest ogromną fanką czekolady w każdej postaci. Czekolada przecież niesie zarówno pociechę, jak i koi skołatane nerwy. Polubiłam nadkomisarza Bartłomieja Sebastiana Marię Jaducha za przyzwoitość, upór w dążeniu do rozwiązania sprawy, jak i w przetrwaniu we względnym zdrowiu psychicznym do upragnionej emerytury, na której w pełni chce poświęcić się swojemu hobby, którym jest tworzenie drzewa genealogicznego swojej rodziny. Duet starszych pań wywołuje uśmiech, szczególnie kiedy zabiera się za pisanie o uśmierceniu niewiernego eksmałżonka jednej z córek. 

Autorka potrafiła również zaskoczyć grą słów, niespodziewanymi zwrotami akcji, nieszablonowymi powiązaniami między bohaterami i nieoczywistym rozwiązaniem kryminalnej zagadki. Mimo dawki humoru i umiejętnemu podrzucaniu  tropów czegoś mi podczas lektury po prostu zabrakło i czuję niedosyt...

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Redakcji Sztukater.pl



Czerwcowo na Bonito:

Żelazne damy do kupienia na Bonito

Jak wykiwać Hollywood do kupienia na Bonito

Zaskocz mnie  do kupienia na Bonito

Komentarze

  1. I takie lektury Anka od czasu do czasu są potrzebne, pozdrawiam :-) .

    OdpowiedzUsuń
  2. Cześć! 🙂 Nawet bohaterka została nazwana od dwóch słów, które mają takie same znaczenie, to też zabawna gra słów: Nadia (nadzieja po rosyjsku, zdrobnienie od Nadieżdy) i Hope (nadzieja po angielsku). A to tak mi się przy okazji tytułu książki rzuciło w oczy 😉 Z reguły czytam kryminały tak na poważnie, ale chyba muszę przełamać lody i spróbuję coś z komedią w tle 😉
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbuj! Ja wyszłam ze strefy komfortu i okazało się, że polubiłam się z fantastyką, której kiedyś nie cierpiałam.

      Usuń
  3. Nie przepadam za tym gatunkiem książek.

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie mówię nie, ale może kiedy skuszę się na lekturę tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  5. ja nie mam czasu na czytanie niestety

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może kiedyś znajdziesz choć godzinkę na książkę i dla siebie :)

      Usuń
  6. wstęp wygląda całkiem ciekawie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Książka nie jest zła. Dobra na chwilę odprężenia.

      Usuń
  7. Lubię jak akcja książek umieszczona jest w konkretnym regionie Polski bądź mieście. A tu Rzeszów. Ciekawe czy jest jakiś charakterystyczny detal związany z tym miastem?!
    Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, że momentami było dowcipnie :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Może dla odprężenia i relaksu w upał będzie idealna!

    OdpowiedzUsuń
  10. Może kiedyś. Czasem sięgam po komedie kryminalne. Bywają nierówne, ale są gusta i guściki, a każdy ma też inne poczucie humoru. ;)

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam serdecznie ♡
    Książka zapowiada się naprawdę interesująco, wpiszę ją na swoją "listę awaryjną" jak nadrobię wszystkie zaległości na pewno rozejrzę się za tym tytułem :) Ogólnie lubię wszystkie gatunki, zawsze w każdym odnajdę coś co mi się spodoba i co mnie zainteresuje. Dziękuję za czytelniczą inspirację! :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  12. Niespodziewane zwroty akcji to coś, co lubię w książkach najbardziej.

    OdpowiedzUsuń
  13. Myślę, że to dobra propozycja na wakacje, coś lekkiego i z humorem :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się! Książka też idealna na plażę, bo dość cienka ;)

      Usuń
  14. Dawno nie czytałam komedii kryminalnej :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Może kiedyś spróbuje ją przeczytać :D

    OdpowiedzUsuń
  16. Jakoś nie kojarzę, żebym czytał coś z tego gatunku.

    Właśnie firma meblarska ogłosiła, że ma obsunięcie w terminowej dostawie mebli. Na szczęście mamy zapas czasu jeszcze.

    Winda ułatwia życie, zwłaszcza jak człowiek ma coś ze sobą ciężkiego. Chyba wynalazca nie dostał nagród za windę, chociaż nie sprawdzałem.

    Pozdrawiam!
    https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  17. Jakoś nie mogę przekonać się do komedii kryminalnych, więc tym razem chyba też dam spokój. Próbowałam polubić się z kilkoma tytułami, ale jednak u mnie jak opowieść o morderstwie to musi być na poważnie.

    OdpowiedzUsuń
  18. Tego gatunku jeszcze chyba nie czytałam nigdy. Zapowiada się dobrze. Warto by spróbować. Pozdrawiam Aniu, miłego weekendu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spróbować warto, bo a nuż podpasuje :)
      Również pozdrawiam i życzę wielu przyjemności!

      Usuń
  19. zwroty akcji i gra słów to napewno plusy :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Czasem sięgam po komedie kryminalne 😉

    OdpowiedzUsuń
  21. Ale kicia świetnie się wpasowała w tło. Prawie nie zauważyłam obecności kotka :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Brzmi interesująco, ale chyba jednak nie.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Święta, święta…