Pies asystent = proteza oczu i pomoc dla duszy
„Nowoczesna broń powoduje najstraszliwsze obrażenia, jakie kiedykolwiek widzieliśmy, a z frontu wraca ogromna liczba oślepionych żołnierzy. Nie możemy pozwolić, aby ci ludzie, którzy poświęcili wzrok w obronie naszej ojczyzny, stali się żebrakami, wyrzutkami społecznymi albo osobami zdanymi na łaskę instytucji dobroczynnych. Chciałbym, żeby dostali szansę na odzyskanie normalnego życia, i uważam, że psy asystujące mogą im ułatwić poruszanie się na co dzień. […] A co najważniejsze, pies przewodnik może być dla każdego weterana wsparciem emocjonalnym i pozwoli mu odzyskać pewność siebie”.
Od kiedy sięgam pamięcią, najbardziej ze wszystkich
szkolnych przedmiotów lubiłam historię. Zostało mi to do dziś dnia, mimo iż
czasy szkolne mam już dawno, dawno za sobą. Interesowały mnie nie tyle
działania wojenne czy intrygi polityczne. W równym stopniu pociągała mnie
szeroko rozumiana kultura materialna i historia społeczna. Dlatego też, gdy
dowiedziałam się, że powstała publikacja dotycząca między innymi pierwszej na
świecie placówki szkolącej psich przewodników dla osób, które straciły wzrok,
czułam, że muszę sięgnąć po książkę.
Jednego z głównych bohaterów Maxa Niemca o żydowskim pochodzeniu poznajemy w momencie, w którym siedział wraz z kompanami w okopach pod Ypres. Nagły wybuch butli z trującym gazem w jednej chwili pozbawił go wszystkiego: wzroku, słuchu, marzeń i narzeczonej. Młody człowiek miał wykształcenie muzyczne, pięknie grał na pianinie i marzył o wielkiej karierze kompozytora. Wszystko to obróciło się w proch. Anna to młodziutka pielęgniarka Niemieckiego Czerwonego Krzyża, ale przez wielkie P. Braki w profesjonalizmie nadrabiała empatią, współczuciem, życzliwością, troską i oddaniem. Pewnego dnia była świadkiem, jak pies zatrudnionego w szpitalu lekarza oprowadza po dworze niewidomego żołnierza. Zafascynowana tym widokiem postanawia dołączyć do projektu, który miał na celu szkolenie psich przewodników dla żołnierzy, którzy na froncie stracili wzrok. Zostaje zatrudniona w Oldenburgu i dostała przydział jako opiekunka zwierząt. Tymczasem ociemniały Max dostaje wezwanie, by stawić się na szkolenie z psim przewodnikiem. Drogi jego i Anny się przecinają. Dokąd ich to zaprowadzi?
Powieść, która jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami, wciągnęła mnie bez reszty i po prostu zafascynowała. Chłonęłam opisy i fragmenty książki przedstawiające szkolenie owczarków niemieckich do pomocy osobom niewidomym. W powieści dostajemy również emocjonalnie opisane silne, opiekuńcze więzi między córką a ojcem, moc przyjaźni, wsparcie poprawiające jakość życia, interakcje ze zwierzętami, dylematy moralne, antysemityzm, prace przymusowe wynikające z brytyjskiej blokady morskiej, okrucieństwo działań wojennych, broni chemicznej, okupacji, straszliwy głód, który można było zagłuszyć jedynie brukwią i chlebem z trocinami, o ile w ogóle produkty były dostępne. Byłam głęboko zniesmaczona postępowaniem wobec żołnierzy żydowskiego pochodzenia. Wyznaczano im najniebezpieczniejsze i najbardziej niewdzięczne zadania od patroli rozpoznawczych i ataku w pierwszej linii aż po wynoszenie ciał zabitych z okopów czy opróżnianie latryn. Max był również dyskryminowany podczas szkolenia z psami.
Wśród bohaterów nie sposób nie polubić Anny. Dzięki jej podejściu do drugiego człowieka Max odzyskał wiarę w siebie, znów zaczął marzyć i mieć nadzieję na lepszą przyszłość. Kobieta nie pozwalała mu rozpamiętywać nieszczęść, rozpacz potrafiła przekuć w nadzieję. Max z kolei potrafił wspomóc Annę w marzeniach o zostaniu psią instruktorką i wywalczeniu swojej pozycji w świecie zdominowanym przez mężczyzn. Oboje walczą o równe traktowanie i oboje przekazują czytelnikom, jak ważna jest siła ducha. Pozwala ona przetrwać najcięższe chwile i sprawia, że mimo przeciwności losu chce się żyć dalej. Ujęła mnie również suka owczarka niemieckiego, którą opiekowała się Anna. Nia uzmysłowiła mi, jak szalenie tęsknię za swoimi zmarłymi psami i uświadomiła, jak ważny jest kontakt i więź między człowiekiem a zwierzęciem. Gorąco polecam lekturę. Nie tylko dowiedziałam się wielu ciekawostek związanych z I wojną światową, o szkoleniach psów, to jeszcze wzruszyłam się i mój umysł został zmuszony do pewnych refleksji. Mimo iż książka kończy się w roku 1919, wiedząc, co się wydarzy w latach kolejnych i co obecnie dzieje się na świecie, ogarnia mnie smutek. Ludzie nie potrafią uczyć się na błędach, wciąż zadajemy sobie niepotrzebne cierpienie, ból, niesiemy śmierć w często wyrafinowany i okrutny sposób. Traktujemy bliźniego albo jak wesz, albo jak najgorszego wroga. Czy świat już nigdy nie będzie lepszy?
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Redakcji Sztukater.pl
Po świętach na Bonito moc atrakcji:
Grand Central. Historie o wojnie i miłości do kupienia na Bonito
Pani England do kupienia na Bonito
Papierowa dziewczyna do kupienia na Bonito
Bardzo chcę przeczytać tę książkę i na pewno nadejdzie moment, kiedy po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńWarto poświęcić jej czas!
UsuńWidzę - tj. czytam, że warto. Bo wartościowa pozycja, pozdrawiam Anka :-) .
OdpowiedzUsuńJak ja się cieszę, że mam tę książkę już na swojej półce. Rewelacja!
OdpowiedzUsuńPrzeczytam tę książkę ; -) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMyślę, że i mi ta książka przypadnie do gustu.
OdpowiedzUsuńMam taką nadzieję.
UsuńCiekawa tematyka!
OdpowiedzUsuńNiestety jako społeczeństwo nie uczymy się na błędach. Czas pokaże czy po nią sięgnę, ale recenzja zachęca.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Dziękuję :)
UsuńTematyka wartościowa i ciekawa.
OdpowiedzUsuńPolecam. Autor się przygotował do tematu.
Usuńkolejna książka ląduje na mojej liście-muszę przeczytać!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Ależ oryginalny temat
OdpowiedzUsuńPostawiłaś na końcu bardzo trudne pytanie. Nie słyszałam o tej książce, ale będę mieć ją na uwadze. Choć przyznam, że łapałam się na myśli: " Nie, nie chcę czytać kolejny raz o krzywdzeniu jednych przez drugich".
OdpowiedzUsuńpodoba mi się ta pozycja:D mega klimatyczna
OdpowiedzUsuńSpóźnione, Wesołego Alleluja!
OdpowiedzUsuńAngelika
Wildfiret
Pięknie opisałaś tę książkę, widać, że zrobiła na Tobie wrażenie. Jestem bardziej kociarą, ale zainteresowałaś mnie. Tym bardziej, że od naszych fundacyjnych kociaków wiele się nauczyłam i myślę, że mamy czego uczyć się od zwierzaków. Pozdrawiam serdecznie!
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz i również pozdrawiam.
UsuńRzeczywiście bardzo ciekawa książka! Muszę ją przeczytać :)
OdpowiedzUsuńPolecam ;)
UsuńBardzo podobała mi się ta powieść! :)
OdpowiedzUsuńWidzę, że to książka, której warto poświęcić czas!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie.
UsuńPierwsze słyszę o tej książce, a wygląda na totalnie moje klimaty! Zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że podobny (lub w podobnym zakresie) problem został ukazany w serialu "Ranczo". Gdzie bohater, który walczył za Polskę, po wszystkim został sam i bez niczego. Z pewnością Światło nad Ciemnościami będę chciał przeczytać!
OdpowiedzUsuńGorąco polecam!
UsuńJa nie mam w planach tej książki, ale wiem komu mogłaby się spodobać, więc nie omieszkam polecić tej książki pewnej osobie. :)
OdpowiedzUsuńPozycja wydaje się być ciekawa- ale na tego typu książki muszę mieć tzw. dzień
OdpowiedzUsuńBardzo chętnie przeczytam.
OdpowiedzUsuńKocham tę książkę, choć złamała mi serce...
OdpowiedzUsuńKsiążka z pewnością na długo pozostanie w pamięci.
UsuńPowieść, która jest inspirowana prawdziwymi wydarzeniami zawsze jest u mnie mile widziana.
OdpowiedzUsuńNie słyszałam wcześniej o podobnym pomyśle na powieść, to bardzo ciekawe podejście i dość nietypowa perspektywa ;)
OdpowiedzUsuńKsiążka bardzo interesująca i fajnie napisana.
UsuńWidać, że to bardzo wartościowa książka :)
OdpowiedzUsuńCzytałam, rzeczywiście piękna i wzruszająca książka!
OdpowiedzUsuń