By przeżywać teraźniejszość, trzeba zaakceptować przeszłość
„Czy na wszystko trzeba zasłużyć? Czy nic nie może być nam dane? Czy nie można tak po prostu żyć i być szczęśliwym? W końcu ma się jedno życie i trzeba wykorzystać je jak najlepiej, pomimo błędów i porażek”.
Słowa „rodzinne strony” dla każdego mogą oznaczać coś
innego. Jedni na dźwięk tych słów poczują zapach ciasta i ciepło rozlewające
się po ciele, inni odczują złość, rozgoryczenie i niechęć. Jeszcze inni
stanowczo zaprzeczą, że jakieś rodzinne strony dla nich istnieją. Każdy jednak
ma miejsce, które łączy go z przeszłością. Nawet trudną…
Do miasteczka Anielin wraca Marcin. Wciąż nie doszedł do siebie po wypadku, nieustannie boi się, że nie zdoła sprawić, by Marta i Pola były szczęśliwe. Poza tym musi załatwić kilka rodzinnych, ciężkich spraw. Sama Marta boryka się ze śmiercią rodziców, nadal nie może uwierzyć, że nigdy już z nimi nie porozmawia. Tymczasem Teofil i Ksawery nieprzerwanie prowadzą swoją ukochaną księgarnię, ale za to życie Agaty zmieni się o 180 stopni. Z jakiego powodu? Losy bohaterów Anielina wciąż wciągają i interesują.
„Zawsze dobrze mieć kogoś, z kim milczy się równie przyjemnie, jak rozmawia”.
Muszę przyznać, że nie jestem szczególnie zagorzałą fanką powieści obyczajowych, ale Iwona Mejza mnie kupiła. To dopracowana pod każdym względem piękna powieść. Pokazująca smutki, troski, traumy, radości i uniesienia. Lektura dodaje otuchy, przekonuje, że zawsze można doczekać piękniejszego dnia, że z czasem wszystko się ułoży. Życie nie składa się tylko z samych dobrych wydarzeń i nie zawsze na swojej drodze spotykamy bezinteresownych i życzliwych ludzi, ale Autorka przejmująco odmalowała paletę barw, jaka towarzyszy nam na każdym kroku. Co ważne i szczególnie mnie ujęło, zrobiła to, nie polewając niczego lukrem, ze słodkości nie skleiły mi się zęby i nie dostałam mdłości. Iwona Mejza stworzyła wyważoną, mądrą, ciepłą opowieść o trudnych bolesnych doświadczeniach, o próbie odnalezienia się w nowej rzeczywistości, którą niejednokrotnie funduje nam los i o życzliwych ludziach, którzy próbują nas wspierać. Obrazuje też, że aby cieszyć się tym, co jest teraz, trzeba zaakceptować przeszłość i się z nią pogodzić. Inaczej nigdy nie zrobimy kroku we właściwą stronę. Warto to przemyśleć i przeanalizować swoje postępowanie, starać się uporządkować pokryte kurzem sprawy choćby i dla samego siebie. Polecam i Wam zapoznać się bliżej z mieszkańcami urokliwego miasteczka Anielin.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Dragon.
Miasteczko Anielin. Tom 1. Przyjaciółka do kupienia na Bonito
Głośno o tej książce Anka. Chyba jej poszukam, pozdrawiam. I Autorka znana i ceniona :-) .
OdpowiedzUsuńCieszę się, że i Tobie podobała się ta książka 😊
OdpowiedzUsuńOstatnio dość często napotykam tę książkę. I jestem jej strasznie ciekawa.
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, ale jakoś usilnie nie będę jej szukać :)
OdpowiedzUsuńZaciekawiła mnie ta książka, dlatego będę miała ją na uwadze w wolnej chwili.
OdpowiedzUsuńAnka kupiłaś mnie tą recenzją i zainteresowała książką.
OdpowiedzUsuńPiękna powieść, piekielnie klimatyczna :)
OdpowiedzUsuńdobra książka na jesienny wieczór!
OdpowiedzUsuńhttps://okularnicawkapciach.wordpress.com/
Jeszcze się zastanowię, bo z polskimi autorkami mam złe doświadczenia. Nie lubię naiwnych rozwiązań... No ale w tej książce, jak piszesz, nie ma słodkości, więc może się skuszę. :)
OdpowiedzUsuńBrzmi całkiem ciekawie. Anielin... Piękna nazwa miasteczka. :)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńKsiążka zapowiada się bardzo ciekawie :-)
OdpowiedzUsuńNie dla mnie, ale ładnie napisana recenzja
OdpowiedzUsuńDziękuję!
UsuńBrzmi ciekawie :) to może być przyjemna lektura na długie jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie :) myślę, że to może być fajna lektura na długie jesienne wieczory :)
OdpowiedzUsuńhttps://apetycznie-klasycznie.pl/
Mam w planach zapoznanie się z cyklem Miasteczko Anielin, bo wygląda na moje klimaty czytelnicze ;)
OdpowiedzUsuńNie mówię nie, choć jakoś szczególnie mnie do tej serii nie ciągnie :)
OdpowiedzUsuńTeż nie przepadam za książkami obyczajowymi, ale dobra książka to dobra książka ;)
OdpowiedzUsuńBrzmi jak fajna książka do przeczytania w jesienny wieczór ;)
OdpowiedzUsuńZachęcająca recenzja!
OdpowiedzUsuńZaintrygowałaś mnie :)
OdpowiedzUsuńW moich rodzinnych stronach jestem bardzo często. Nigdy nie odczuwam goryczy wspomnień, bo po prostu miałem szczęście. Chętnie przeczytam tę książkę. Dziekuję za recenzję i propozycję :)
OdpowiedzUsuńO naprawdę dobrą powieść obyczajową dzisiaj trudno, więc skoro polecasz... Ach, ta piękna okładka bardzo przyzywa.
OdpowiedzUsuń