Santa Muerte i czarownice na szczycie

„Nie bój się zwierząt. Największe bestie spotkasz wśród ludzi”.

Zabrałam się za zapoznanie z kolejnym nowym nazwiskiem na rynku wydawniczym. Irena Małysa, bo o jej książce będzie mowa, zaciekawiła mnie opleceniem fikcyjnego wątku kryminalnego na rzeczywistym wydarzeniu, czyli na zapomnianej i do dziś niewyjaśnionej katastrofie lotniczej, która miała miejsce w czasach słusznie minionych 2 kwietnia 1969 w okolicy Babiej Góry. Z 53 pasażerów lotu PLL LOT 165 nikt nie przeżył katastrofy. Do sięgnięcia po ten tytuł zachęciły mnie również bardzo pochlebne recenzje. Czy było warto? Tak, ale… szczególnie zachwycona nie jestem.

Policjantka Basia Zajda została zdegradowana i przeniesiona z Komendy Wojewódzkiej w Krakowie do komisariatu w swojej rodzinnej miejscowości. Jednak powroty nie zawsze bywają przyjemne. Otoczenie uważa ją za osobę przynoszącą pecha. Gdy jej przyjaciółka Iza na dwa tygodnie przed ślubem organizuje wypad „Baby na Babią” i na szczycie Babiej Góry zostaje zamordowana, opinia o pechowej Baśce się utwierdziła. W związku z tym, że Iza była córką posła policjanci od samego początku byli pod ogromną presją. Tymczasem w tajemniczych okolicznościach ginie również przyszły teść Basinej przyjaciółki. Czy sprawy są ze sobą powiązane? Czy pechowa Baśka zdoła rozwiązać sprawę mimo przeciwności losu i traumatycznych wspomnień? Czy wydarzenia sprzed lat mają wpływ na to, co się dzieje obecnie? Czy przekleństwo górskiego masywu przechodzi z pokolenia na pokolenie?

„Przeklęta noc, przeklęta Babia… Licho tu nigdy nie śpi”.

Debiut uważam za dość udany. Czytało się szybko i w miarę płynnie. Autorka ma lekkie pióro i operuje przyjemnym językiem. Opisuje wydarzenia dwutorowo z moją ulubioną retrospekcją. W dopracowany sposób wplotła w fabułę wątek katastrofy lotniczej, snując jednocześnie, jak sama stwierdziła, jedną z hipotetycznych wersji wydarzeń prowadzących do rozbicia się samolotu. Retrospekcje z roku 1969 tym bardziej pobudzały wyobraźnię, bo Autorka, która sama mieszka pod Babią Górą zastosowała gwarę, która pozwalała się wczuć w lokalny klimat. Interesującym pomysłem było również wykorzystanie masywu górskiego, który otoczony jest wieloma tajemnicami, legendami, magią i ludowymi opowieściami. Babia Góra jest zwana przez miejscowych Diablokiem. 

Autorka starała się przekonująco wykreować bohaterów i według mnie jej się to udało. Polubiłam Baśkę, jej matkę, kolegów kobiety z komisariatu i dziadka Uciechę. Co prawda znalazłam kilkanaście niedociągnięć zarówno językowych, jak i sytuacyjnych. Jeden z wątków był dla mnie trochę rozmyty, nie do końca spójny i niedopracowany, ale to tak na marginesie. Debiutom wiele można wybaczyć. Realizm, folklor, duszący klimat małej społeczności, dobra intryga, nawet zaskakujące zakończenie, piękne opisy przyrody i sympatyczni bohaterowie to duże plusy kryminału. 

Będę czekała na kolejne książki Ireny Małysy, ponieważ widać po tej historii, że drzemie w niej spory potencjał.

Komentarze

  1. Bardzo ciekawa wydaje się ta książka, chyba też muszę poznać książki tej autorki 😊

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawie przedstawiłaś tę książkę. Nie wykluczam, że sięgnę. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Muszę przyznać, że jestem bardzo ciekawa tej książki.

    OdpowiedzUsuń
  4. jak znajdę w bibliotece to sięgnę z pewnością! ciekawa recenzja :)
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Brzmi całkiem interesująco. Zapiszę sobie tytuł.

    OdpowiedzUsuń
  6. Na razie nie mam jej na swojej liście, ale może kiedyś przeczytam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czeka już w kolejce do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam serdecznie ♡
    Wspaniała recenzja, bardzo zachęcająca :) Niestety, nie znam twórczości autorki, może zacznę przygodę z tym właśnie tytułem? :)
    Pozdrawiam cieplutko ♡

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo dziękuję za tę recenzję, ktora zmobilizowała mnie do szybszego odszukania tej książki w domu. Pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  10. Bardzo ciekawa pozycja, z chęcią bym przeczytała
    Pozdrawiam Kolorowo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny cytat na początku recenzji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dobra recenzja. Książka też mi się bardzo podobała. Bardzo mnie ciekawi, kiedy będzie ciąg dalszy przygód Basi. :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Kusi mnie ten folklor i nawiązanie do miejscowych legend. Zdecydowanie czuję się zainteresowana tą pozycją i z przyjemnością po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Zaintrygowałaś mnie! I ta Babia Góra :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Intrygujący i tak bardzo prawdziwy tytuł 😉

    OdpowiedzUsuń
  16. Babia zwana Diablakiem to gora bardzo nieprzewidywalna, mialam okazje sie o tym przekonac. Mam z nia niezbyt wesole wspomnienia. Do dzis zaluje ze zdecydowalam sie pojsc zima. Oczywiscie nie bylam sama, bo z kursem pod opieka dwoch przewodnikow gorskich, ale i tak bylo nieciekawie gdy nagle rozpetala sie sniezyca. Ksiazka wydaje sie bardzo ciekawa.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Święta, święta…