Darknet, powódź i inne nieszczęścia
„To jest Kraków, gdzie nad Wisłą słońce rzadko kapie złotym
miodem, bo królują tam opary smogu i zapach gnijącej roślinności. W nich kryje
się tajemnica.”
Kuba i Kris to przyjaciele od dawien dawna. Razem bawili się
w Indian i uczyli się ich języka migowego. Kiedyś nierozłączni a później pewne
zdarzenie ich rozdzieliło. Wydawałoby się, że na zawsze.
„Nic nie trwa wiecznie oprócz ziemi i gór.”
Pewnego dnia po kilku latach, gdy do Krakowa nadciągała
powódź siejąc strach i panikę wśród mieszkańców a władze miasta stawiając na
baczność, Kris dowiedział się, że Kubuś popełnił samobójstwo wyskakując z okna
wieżowca. Nie mógł i nie chciał w to uwierzyć. Szczególnie, gdy zapoznał się z treścią
listu pożegnalnego. Od tej chwili po prostu wiedział, że coś mocno nie gra. Postanowił
wziąć sprawy w swoje ręce i dojść do prawdy. Nieoczekiwaną pomoc uzyskał od
dwójki przypadkowo poznanych nastolatków Mariki i Kamila. Sama zaś tajemnica,
która wypływała na spiętrzające się wody, była głębsza i bardziej mroczna niż
się spodziewali. Ludzie zaś, których poznali byli bardziej niebezpieczni niż
rekiny grasujące w wodnych odmętach. Co zrobią detektywi amatorzy? Czy Krisowi
w wyjaśnieniu sprawy pomoże doświadczenie zawodowego żołnierza…. Co prawda z
lekką nadwagą i nadciśnieniem, ale jednak żołnierza?
Dawno nie czytałam tak sympatycznego kryminału - sensacji.
Wiem, że brzmi to co najmniej dziwacznie, ale przez historię Kuby i Krisa po
prostu się płynęło (oj i znów odniesienie do wody). Mimo ciężkiej tematyki,
jaką jest handel ludźmi i filmy snuff, czyli ostatniego tchnienia, książka nie
przytłacza i nie dołuje klimatem.
Do głównych bohaterów odczułam sentyment, ponieważ coś mnie
z nimi łączyło. Też jako dzieciak, mimo że płci żeńskiej, uwielbiałam Indian i
„Złoto gór Czarnych” Krystyny i Alfreda Szklarskich. Do tej pory trylogia pięknie
i dumnie prezentuje się na moim regale a ja czasem do niej z przyjemnością wracam.
„Powódź” polecam każdemu, kto lubi kryminały, ale nie
przepada za duszną i ciężką atmosferą. Książkę czyta się bardzo szybko,
bohaterowie są wyraziści, jest nawet dawka humoru wprowadzona przez krnąbrną
nastolatkę. Autor ma lekkie pióro i stworzył krótkie rozdziały nadając całości
dynamizmu. Nie ma czasu na odłożenie książki. Trzeba dopłynąć z nią do brzegu.
Smaczku dodają kartki z kalendarza, odniesienia internetowe i wycinki prasowe
wkomponowane w treść.
Panie Pawle płynie Pan w dobrym kierunku!
Jestem już po lekturze tej książki i bardzo mi się podobała. 😊
OdpowiedzUsuńHA! I znów nas coś łączy ;)
UsuńCzytałam. Podobała mi się, żałuję, że była taka krótka.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Z przyjemnością zapoznam się z recenzowaną książką. Kraków i koty - tematy mi bliskie. Pozdrawiam piątkowo :)
OdpowiedzUsuńNie czytałam, nie słyszałam o niej, ale muszę nadrobić zaległości :)
OdpowiedzUsuńKoniecznie ;)
UsuńJa również dawno nie czytałem dobrego kryminału. Dotąd amerykańskie i szwedzkie. Pozdrawiam !
OdpowiedzUsuńczasem odnoszę wrażenie, że mało co mnie już będzie w stanie w kryminałach/ thrillerach zaskoczyć, ale czytam, bo to nałóg ;) pozdrawiam
UsuńNie jestem fanką kryminałów, ale skoro ten jest lżejszy, być może mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńMoże z czasem nabierzesz chęci na inne ;)
UsuńOoo, to chyba kryminał dla mnie :D jakiś czas temu, posegregowałam książki ze względu na kryminały, romanse i literaturę faktu/reportaże. Mam dużo miejsca na kryminały, więc może się skuszę :D
OdpowiedzUsuńA po posegregowaniu co być mogła zaproponować z literatury faktu/ reportażu? Dawno już nic z tego gatunku nie czytałam!
Usuń