Czy masz pewność, że wiesz, kim jesteś?
„Wspomnienia są jak ryby. Kiedy chodzę po płyciźnie, mogę je łapać rękami. Trzymam wspomnienie w dłoni, patrzę na nie, a potem wrzucam z powrotem do wody, by odpłynęło.”
Od samego początku bardzo spodobał mi się fakt, że akcja książki
rozgrywa się na dwóch płaszczyznach. Częściowo w Stanach, częściowo w
Australii. Podział na Teraz i Wtedy. Dzięki temu od razu możemy zagłębić się w opisywaną
historię i wraz z bohaterami prowadzić śledztwo szukając odpowiedzi na pytanie,
co się wydarzyło 28 lat temu w małej, zapyziałej mieścinie w Kentucky.
Wyobraźcie sobie taką oto sytuację. Podczas przerwy w pracy
siedzicie sobie w bufecie. Podchodzi do was zupełnie obcy człowiek. Siada sobie
jak gdyby nigdy nic, zwraca się do was po imieniu i pokazuje zdjęcie
dwuletniego dziecka. Zdjęcie jak zdjęcie – byście sobie pomyśleli, ale w momencie,
w którym nieznajomy stwierdziłby, że to wy jesteście na tym zdjęciu a w parę
dni po swoich drugich urodzinach i jednocześnie po wykonaniu owego zdjęcia
zniknęliście beż śladu, wtedy to już by wam szczęka na pewno opadła. Taką
właśnie sytuację przeżyła główna bohaterka historii opowiedzianej przez
Christiana White. Kimberly Leamy vel Sammy Went po przetrawieniu usłyszanej
rewelacji decyduje się na dotarcie do prawdy. Za wszelką cenę. Chciała koniecznie
się dowiedzieć, co stało kilkanaście lat temu. Jaka jest jej prawdziwa rodzina.
Jak wyglądałoby jej życie i chciała znaleźć wytłumaczenie dla działań ludzi,
których do tej pory traktowała jak rodzinę. Co nimi kierowało i czy można ich
jednoznacznie ocenić?
„Im głębiej wchodzisz, tym ciemniejsza staje się woda.”
Kim odnalazł Stuart Went jej straszy brat, który potwierdził
stopień pokrewieństwa przez badanie DNA. Szukał jej od wielu, wielu lat, bo
wierzył, że nie można ot tak po prostu wyparować. Kobieta, która zniknęła bez
śladu w kilka dni po swoich urodzinach, wyrusza do Stanów Zjednoczonych by
odzyskać tożsamość i poznać swoją prawdziwą historię. Wpakuje się w sam środek
mrocznej historii Kościoła Wewnętrznej Światłości, którego działalność dość
mocno kojarzy się z sektą. Opisy niebezpiecznych praktyk z wężami, dziwnych
tańców i śpiewów, obrzędów przeprogramowania niektórych, niepokornych (czytaj
z inną orientacją seksualną, odmiennym światopoglądem itp.) członków owego
kościoła ścinały trochę krew w żyłach. Kim odkrywa też ponure rodzinne sekrety
a niektóre sprawy przenigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego. Dziewczyna
obudziła demony i sprowadziła na siebie śmiertelne niebezpieczeństwo.
Rozpoczęła się walka o bardzo wysoką stawkę.
Każdy kolejny rozdział, każda retrospekcja mnożyła pytania
zamiast udzielać na nie odpowiedzi. Ten efekt sprawił, że książki nie można było
odłożyć nie odkrywszy tego, co tak naprawdę się stało. Sekta, depresja
poporodowa, zaginięcie dziecka, homofobia to tylko niektóre problemy umiejętnie
wplecione w fabułę. Trzeba Autorowi przyznać, że świetnie potrafi stopniować
napięcie. Ostatnie rozdziały wręcz pochłonęłam obgryzując paluszki z sezamem
zamiast paznokci. Sam finał może nie był z fajerwerkami, ale bardzo dobrze
spiął całość. Wszystko było jasne, spójne i logiczne. Wydaje mi się, że ta historia
byłaby wyśmienitym materiałem na dobry, mocny film.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Czarna Owca.
Bardzo ciekawi mnie ta historia. Książka na pewno będzie przeze mnie czytana. 😊
OdpowiedzUsuńWarto ;) historia interesująca, ale uwaga! Wciąga ;)
UsuńMam na czytniku, więc będę czytać :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać dlatego z chęcią po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Zapowiada się bardzo ciekawie. Tytuł zanotowany :)
OdpowiedzUsuńSam wstęp do historii brzmi dość upiornie i trudno sobie wyobrazić taką sytuację, więc wierzę, że całość trzyma w napięciu.
OdpowiedzUsuńBrzmi ciekawie, ale nie planuję czytać, mam zbyt dużo zaległości czytelniczych, żeby robić sobie kolejne :D Chociaż bardzo lubię thrillery psychologiczne od Czarnej Owcy
OdpowiedzUsuńW ogóle nie kojarzę tego tytułu, a brzmi bardzo ciekawie. Choć przyznam, że okładka nie wzbudziła mojego zainteresowania i gdybym nie poczytała więcej, pewnie ominęłabym ją w księgarni. A tak... kto wie, pewnie prędzej czy później przeczytam :)
OdpowiedzUsuńfaktycznie okładka wyszła po prostu słabo!
Usuń"sam Twój tytuł wpisu mnie rzeraził i zaczęłam się zastanawiać czy wiem kim jestem hahaha"
OdpowiedzUsuńprzepraszam Beautiful Duty, że publikuję w ten sposób, ale kot kładąc się na klawiaturę unicestwił pierwotny wpis!