Szkoła inna niż wszystkie

„Przeszłość. Tutaj to słowo klucz. Wytrych do rozwikłania najmroczniejszych sekretów. Przez lata nikt nie chciał go dotykać. Ze strachu? Zapewne. Szkoła uczy i karze niepokornych”.


Wiem, że to trochę dziwnie zabrzmi, ale dobrze się bawiłam czytając kryminał „Szkoła na wzgórzu”. W sumie kryminał to może zbyt górnolotne określenie, ponieważ czasami pachniało młodzieżówką, ale poziom był dobry a akcja wciągająca i wzbudzająca zainteresowanie.
Sebastian Imielski, pióro ma lekkie, stworzył barwną plejadę postaci wzbudzającą różnego typu emocje a wszystko osadził na kaszubskiej, małej wsi, o której można by było napisać, że sołtys zwija w niej asfalt o 16. Dobrze skonstruowana opowieść oddająca klimaty szkolnych korytarzy i małego miasteczka.



Sylwester Cichy przyciąga same kłopoty, które oplatają go jak bluszcz. Po kolejnej serii niepowodzeń zawodowych i osobistych postanawia zmienić środowisko i przenosi się do Sławina. Przyjmuje posadę w Zespole Szkół i za cel stawia sobie nauczanie języka polskiego tak ambitnie, że uczniowie będą zachwyceni i poczują miłość do ojczystego języka. Podnajął pokój u pewnej miłej, starszej Pani, której jedynym dotychczasowym towarzyszem był kot. Niestety plany planami a rzeczywistość rzeczywistością. Szczególnie jak ktoś się urodził pod pechową gwiazdą tak jak nasz bohater. W szkole nie zbiera ochów i achów i jakby tego było mało wszedł w konflikt z synem samego starosty powiatu, dyrekcją szkoły a na dokładkę jedna z jego uczennic znika bez śladu. Zaniepokojony losami dziewczyny i tym jak miejscowa policja bagatelizuje zniknięcie twierdząc, że to pewnie ucieczka z domu, postanawia sprawą zainteresować media. Kontaktuje się z nim dziennikarz z Gdańska Karol Zawada (a jakżeby! też po przejściach), który dzięki tej sprawie chce wrócić na pierwszy plan w redakcji. Panowie rozpoczynają prywatne śledztwo. W Sławinie nie wszystko jest takie piękne jak się wydaje na pierwszy rzut oka a jeden z uczniów znajduje czaszkę. Okazało się, że to kość dziewczyny, która zniknęła w tajemniczych okolicznościach wiele lat temu.



Jeśli ktoś szuka kryminału z mrocznym klimatem, ciężkiego kalibru, poruszającego trudną tematykę, bardzo zawiłą zagadką, wielopiętrową intrygą, wielotorowymi wydarzeniami, z morzem krwi i dużą dawką przemocy, to niech od tej książki trzyma się z daleka. „Szkoła na wzgórzu” to leciutki kryminał na poprawę nastroju. Aż się zdziwiłam, gdy się dowiedziałam, że Autor jest znany z opowiadań z gatunku fantastyki. A tu proszę! Udało mu się popełnić miłe czytadło z zagadką i ciekawymi bohaterami. Polecam na weekendowe odstresowanie w przyjemnym klimacie.

Komentarze

  1. To może być ciekawa odskocznia od trudnych książek, które zazwyczaj czytam. 😊

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Gdzie kot nie może tam człowieka pośle!