Blaski i cienie
----- RECENZJA PRZEDPREMIEROWA ------
„W robocie słuchasz o życiu innych, po robocie też podglądasz obce! Nawet dobrze się składa, nie musisz zajmować się swoim! Jakie to łatwe, jakie proste, prawda? Czyjeś kłopoty nie bolą przecież tak jak własne. Jak się w kółko myśli o kimś innym, to zapomina się o sobie. Nie trzeba się boksować z własnym życiem, bo go po prostu nie ma!”
Nie miałam jeszcze do czynienia z twórczością Anny Ficner –
Ogonowskiej. Gdy kurier przywiózł książkę najpierw zachwyciłam się okładką.
Minimalistyczną, ale bardzo optymistyczną i pogodną. Wywołała uśmiech na
twarzy. Zatem pierwsze wrażenie bardzo pozytywne, ale nie ocenia się książek po
okładce idźmy, więc dalej.
Obyczajówka i romans. Myślałam, że to będzie kolejna nudna
historia z buzi - buzi, kizi – mizi, w której głównym wątkiem będzie „czy on
mnie chce, czy ja chcę jego” itp. Jednak nie. Główną bohaterkę Ankę
(imienniczkę nie tylko autorki, ale też moją) poznajemy w momencie, gdy jej
kochanek stwierdził, że żona jest w ciąży i nie może jej opuścić. Gdyby nie
licealna przyjaciółka Mańka, zrozpaczona i pogrążona w depresji Anka nie zdołałaby
się zwlec z łóżka by wyruszyć ze swoją licealną grupą na coroczne wakacje w
Chorwacji. Tam oprócz stałej, wieloletniej paczki tj. Mańki, Kasi, Basi, Rafała
pojawił się znajomy tego ostatniego, Filip.
Słońce pieszczące skórę, wycieczki, kąpiele w morzu, zapierające dech w piersi widoki, wspaniałe jedzenie postawiły trochę Ankę na nogi. No i wspomniany wcześniej Filip. Młodszy o 10 lat i zakochany w naszej bohaterce dosłownie od pierwszej chwili i po same uszy. Znajomości nie pomaga fakt, że młody mężczyzna mieszka daleko, daleko, bo aż w Bieszczadach. Po powrocie do kraju, gdy Anka z Filipem wciąż nie mogą się dogadać, Mańka bierze sprawę w swoje ręce. Czy coś z tego wyniknie? Jeśli tak to ze skutkiem pozytywnym czy negatywnym? Czy sama Mańka zdoła znaleźć jeszcze w życiu to, na czym jej najbardziej zależy? Na czym polega prawdziwa, głęboka przyjaźń? Co wyniknie z podglądania przez Ankę starszej pary? I co ma do tego wymuszona przejażdżka motorem?
Słońce pieszczące skórę, wycieczki, kąpiele w morzu, zapierające dech w piersi widoki, wspaniałe jedzenie postawiły trochę Ankę na nogi. No i wspomniany wcześniej Filip. Młodszy o 10 lat i zakochany w naszej bohaterce dosłownie od pierwszej chwili i po same uszy. Znajomości nie pomaga fakt, że młody mężczyzna mieszka daleko, daleko, bo aż w Bieszczadach. Po powrocie do kraju, gdy Anka z Filipem wciąż nie mogą się dogadać, Mańka bierze sprawę w swoje ręce. Czy coś z tego wyniknie? Jeśli tak to ze skutkiem pozytywnym czy negatywnym? Czy sama Mańka zdoła znaleźć jeszcze w życiu to, na czym jej najbardziej zależy? Na czym polega prawdziwa, głęboka przyjaźń? Co wyniknie z podglądania przez Ankę starszej pary? I co ma do tego wymuszona przejażdżka motorem?
„ - Obiecaj, że wrócisz – powtórzył prośbę […]
- Jeśli zatęsknię … ”
Czytając w pewnym momencie (mimo zainteresowania) myślałam,
że już wiem wszystko, co i jak się dalej potoczy, myślałam, że niektóre
wtrącenia i wątki są zbędne, ale Autorka mnie bardzo, bardzo pozytywnie
zaskoczyła. Bawiła, wzruszała od początku do końca. Niezwykła dawka pozytywnej
energii.
Osobiście nie wiem, czy zniosłabym taką Mańkę. Nie jest
typem człowieka, za którym przepadam. O takich ludziach mówi się, że najpierw
ich słychać a dopiero potem widać. Jednak trzeba przyznać, że „mańkowa”
hałaśliwość, sprawność, dosadność, ogromne poczucie humoru, decyzyjność jest siłą
napędową powieści. Bez niej byłoby nudno i niejako, bo Anka przy Mańce wypada
po prostu blado!!! Chyba każdy z nas w swoim życiu potrzebuje nie tylko
akceptacji i miłości, ale również wypróbowanych przyjaciół. Każdy potrzebuje
takiej Mańki, która rozśmieszy w smutku, poda chusteczkę, gdy buczysz, nakrzyczy,
gdy wyolbrzymiasz swoje wady i problemy, ostro skrytykuje nie szczędząc przy
tym dosadnych i raniących słów, dzięki którym postawi do pionu. Tak jak mówiła
do Anki, grunt to nie być w życiu „piczką zasadniczką”, brutalne, szczere do bólu,
ale jakże prawdziwe…. Kilka razy musiałam otrzeć łzę spływającą po policzku….
Moje pierwsze spotkanie z Autorką muszę uznać za bardzo
udane. Książka jest napisana zgrabnym, lekkim piórem z inteligentnym humorem.
Tematyka nie tylko romansowa, ale ukazująca życie we wszystkich jego barwach. Miłość,
samotność, przyjaźń, wytrwałość w dążeniu do celu. Ukazuje, że życie to nie
tylko blask wakacyjnego słońca, które pieści skórę i zmysły, ale niestety
również walka z przeciwnościami losu, bólem i strachem w pochmurne, zimne
jesienne poranki. Dlatego ta powieść jest taka piękna. Polecam ją nie tylko
fanom obyczajówek.
Dziękuję za możliwość zapoznania się z książką Wydawnictwu Znak!
To, że w książce odnajdziemy nie tylko romans, ale także prawdziwe życie, zachęca mnie do sięgnięcia po tę książkę. 😊
OdpowiedzUsuńJeszcze nie czytałam żadnej książki tej autorki.. Być może ,,Jeśli zatęsknię" będzie pierwszą :)
OdpowiedzUsuńAż zazdroszczę, że mogłaś ją przeczytać. Moja książka do recenzji jest w Polsce, bowiem nie zdążyliśmy pojechać przed zamknięciem granic. Teraz nie wiem, kiedy będą miała możliwość wyjazdu do Polski :( Wciąż liczę, że jeszcze przed wakacjami otworzą granice. Co do twórczości Anny Ficner - Ogonowskiej, to polecam serdecznie serię i pierwszą część pt. "Alibi na szczęście". To była pierwsza powieść napisana przez Panią Annę i pomimo tych 600str przeczytałam ją w dwa ni, nie mogąc się oderwać. Z niecierpliwością czekałam na kolejny tom. A ku mojej uciesze, powstały jeszcze trzy :)
OdpowiedzUsuńNie podobała mi się jeszcze żadna książka autorki, więc ten tytuł już mnie nie interesuje.
OdpowiedzUsuń