Żyć po stokroć przed odejściem...
„Wszystkie rzeczy są lepsze, gdy kosztuje się ich z uważnością”.
Są książki, które czyta się z wielką przyjemnością, ale
jednak nie zostają z nami na dłużej. Nie rozmyślamy o bohaterach i ich
wyborach, nie wspominamy opisów, nie mamy zapisanych lub zapamiętanych cytatów
czy porównań. Istnieją jednak i takie książki, o których myślimy długo po ich
zakończeniu. Od nowa rozpamiętujemy wydarzenia, czujemy pewien rodzaj więzi z
bohaterami. Na jakiś czas pozostajemy w refleksyjnym nastroju i trudno zabrać
się za inną lekturę. I to właśnie mnie spotkało po przeczytaniu powieści Mélissy
Da Costy zatytułowanej nostalgicznie Cały
ten błękit.
Émile cierpiał od pewnego czasu na zaniki pamięci. Nie przejął się tym szczególnie, ponieważ każdemu zdarza się o czymś zapomnieć. Jednak, kiedy zaczęło się to notorycznie powtarzać, postanowił zasięgnąć porady lekarza. Diagnoza była druzgocąca. Młody mężczyzna usłyszał, że cierpi na rzadką i nieuleczalną chorobę – przedwczesnego alzheimera i ma przed sobą nie więcej niż dwa lata życia. Odmówił eksperymentalnego leczenia i ostatnie lata postanowił przeżyć na swoich zasadach bez obecności bliskich i nie leżąc w szpitalnym łóżku. Zamieścił w gazecie ogłoszenie, że szuka towarzysza podróży swoich ostatnich miesięcy. Nie ukrywał choroby, więc nie spodziewał się, że ktoś odpowie na jego anons. A jednak. Skontaktowała się z nim dziewczyna, która, tak jak i on jest gotowa całkowicie porzucić swoje dotychczasowe życie i podróżować. Chłopakiem kierowała chęć przeżycia ostatnich chwil na własnych zasadach, ale co działo się w sercu i umyśle dziewczyny, że zgodziła się wziąć udział w takiej nietypowej, ryzykownej wyprawie i towarzyszyć obcej osobie w trudnych chwilach?
„Chwila obecna ma pewną przewagę nad wszystkimi innymi: należy do nas”.
Już pierwsze zdania mocno mną wstrząsnęły. Na samym początku
dowiedziałam się, że główny bohater jest nieuleczalnie chory. Postawa młodego
człowieka jest mi bliska, również nie chciałabym litości i współczucia. Nie
zniosłabym wiedzy, że byłabym dla kogoś ciężarem i przyczyną cierpienia. Nie
chciałabym w ostatnich chwilach spoglądać tylko w udręczone twarze i smutne
oczy. Chyba każdy z nas chciałby odejść na własnych warunkach.
To jest idealna książka dla tych, którzy nie lubią kiedy
akcja pędzi na łeb na szyję. Tu tempo jest odpowiednie do toczących się
wydarzeń – refleksyjne i melancholijne, snuje się jak para znad filiżanki z
ulubioną herbatą. Powoli rozprzestrzenia się, roznosząc lubiany przez nas zapach.
Czytałam całą sobą i wczułam się w emocje bohaterów, wraz z nimi śledziłam
piękno zwiedzanych miejsc i praktykując uważność, podróżowałam w głąb siebie.
„Łapię się na tym, że znajduję przyjemność w rzeczach błahych, w codziennych zwyczajnych gestach”.
Mimo iż od początku wiedziałam, jak ta historia się zakończy, to czytałam z niesłabnącym zainteresowaniem. Zachwycała mnie lekkość i delikatność słów Autorki, plastyczne opisy krajobrazów, które pobudzały wyobraźnię do tego stopnia, że aż zechciałam na własne oczy zobaczyć wszystkie te magiczne miejsca, które zdołali odwiedzić bohaterowie. Ponad to, co również mnie ujęło, Autorka subtelnie opisała zawiłą i niespodziewaną relację między Émile a Joanne od początkowego dystansu i niezręczności wspólnego przebywania poprzez rodzaj więzi i solidarności, która się między nimi zawiązała w trakcie nietypowej podroży. Przemyślenia i sposób bycia dziewczyny jest mi bardzo bliski. Też mam swój własny świat, kontempluję otoczenie, cieszę się z małych rzeczy i przyjemności, uwielbiam ciszę i spokój, co większość ludzi postrzega i traktuje jako niegroźne dziwactwo...
„Największym podróżnikiem jest ten, kto umiał kiedyś odbyć podróż w głąb siebie”.
Podsumowując, Mélissa Da Costa stworzyła mądrą, ciepłą
i wzruszająca historię. Uczy, że trzeba znaleźć czas, by się zatrzymać w
codziennym biegu i czerpać przyjemność z rzeczy pozornie błahych: miłego gestu i słowa drugiej osoby, z kawałka
ciastka na talerzu, z zapachu ulubionych kwiatów czy powietrza po deszczu.
Wtedy na duszę spływa prawdziwy spokój… Brakuje mi słów, by opisać wszystko to,
co czułam podczas lektury. Cały ten
błękit to powieść, która z pewnością zostanie w sercu i w umyśle czytelnika
jeszcze na długi, długi czas po zakończeniu lektury.
Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl
oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak LiteraNova
Co ciekawego można znaleźć na Bonito?
Kolaborantka do kupienia na Bonito
Potęga dobrych życzeń do kupienia na Bonito
Plagiat do kupienia na Bonito
To rzeczywiście może być piękna powieść!
OdpowiedzUsuńTaka jest w 100%
UsuńOstatnio o niej głośno, ale na Twoich polecajkach jeszcze się nie zawiodłam :)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję i cieszę się, ale to świadczy o tym, że po prostu mamy podobne gusta.
UsuńCzytam o tej książce same dobre recenzje więc cieszę się, że mam ją na swojej półce.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Tobie się ona spodoba.
UsuńKsiążka porusza trudne tematy, ale warto o nich czytać, aby docenić życie.
OdpowiedzUsuńPięknie i w punkt napisałaś.
UsuńMam nadzieję, że znajdę czas na przeczytanie tej wartościowej książki...
OdpowiedzUsuńMożna ją "smakować" w dowolnej wolnej chwili i powoli...
UsuńJestem ciekawa tej książki i na pewno przeczytam! :)
OdpowiedzUsuńPolecam!
UsuńTrudno jest opisać tematy, takie jak cierpienie i odchodzenie. Książka na pewno jest ciekawa, bo i fabuła życiowa.
OdpowiedzUsuńZgadzam się. Byłam ciekawa jak autorka podejdzie do tego tematu i mi się sposobało.
UsuńCzasami lubię sięgać p otakie wzruszające historie.
OdpowiedzUsuńJa również.
UsuńOstatnio głośno o tej ksiażce. Może i jak ją przeczytam
OdpowiedzUsuńPolecam.
UsuńZostań przy cytowaniu na kolor czerwony. Fajnie się to wyróżnia.
OdpowiedzUsuńWyszło przypadkiem i nie miałam już czasu poprawić, ale rzeczywiście nie wygląda to koszmarnie.
UsuńCiekawa recenzja :)
OdpowiedzUsuńDziękuję.
UsuńWybacz, że nie w temacie książki, ale widzę, że jak już znalazłam czas na przejrzenie blogów, to na Na Kanapie przegapiłam sporo książek, które wrzucili do Klubu Recenzenta. No, ale cóż - mam teraz coś ważniejszego na głowie. :)
OdpowiedzUsuńNo właśnie nakanapie już długo nie pojawiła się interesująca książka, albo ja już się na nie nie zdążyłam załapać.
UsuńCzytałam już bardzo pozytywną recenzję tej książki i cieszę się, że kolejna jest podoba - jestem bardzo ciekawa tej lektury!
OdpowiedzUsuńPolecam, jest ciekawa i taka... inna.
UsuńTo musi być piękna książka 😊
OdpowiedzUsuńTaka jest!
UsuńChciałabym poznać tę historię i żałuję, że nie zarezerwowałam jej jak była dostępna w Klubie recenzenta nakanapie 😥
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że też nie byłam do niej przekonana i zdecydowałam się na nią w ostatniej chwili. Przerażała mnie grubość (ponad 600 stron).
UsuńMam zamiar ją przeczytać:)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że i Tobie się spodoba.
UsuńTaka podróż wgłąb siebie potrafi być bardzo ekscytująca, jednak wymaga wiele odwagi
OdpowiedzUsuńWymaga odwagi i pewnego rodzaju obiektywnego i krytycznego spojrzenia na siebie i na swoje życie.
UsuńAniu, przekonałaś mnie. Niepotrzebnie obawiałam się tej książki. Przyznam, że spośród zagranicznych tytułów jedynie Stracona ziemia naprawdę mi się podobała. Reszta, tak jak wspomniałaś we wstępie – czyta się je z przyjemnością, ale szybko się o nich zapomina.
OdpowiedzUsuńO tej tak szybko nie zapomniesz. Polecam też zagranicznej autorki "Dni, gdy kochałem cię najbardziej". To też piękna i wzruszająca powieść.
Usuń