„Powróz winy z czasem się przeciera”

„Niektórych rzeczy nie da się wybaczyć. Ale każdy zasługuje na nowy początek”.

Przez ostatni czas jakoś tak wychodziło, że pod ręką miałam albo reportaże, albo książki obyczajowe i zaniedbałam mój ulubiony gatunek, jakim jest thriller. Teraz nadganiam „stracony” czas i jestem właśnie po lekturze kolejnej książki. To był strzał w dziesiątkę!

Mama, tata i dwóch synów. Ot, przeciętna rodzina. Rodzina ta jednak tylko z pozoru wyglądała na jedną z wielu jaką można minąć na spacerach z psem czy robiąc zakupy w sklepie. Każdy z nich miał tajemnicę, każdy z nich miał coś na sumieniu i próbował to ukryć przed światem. Każdy z wyjątkiem najmłodszego z synów. Kieron zmaga się z bardzo ciężką chorobą i ani mu w głowie intrygi. Walczy o przetrwanie i marzy, by mieć szansę na dorosłość. Reszta rodziny otoczona kłamstwem jak kokonem bezradnie się wszystkiemu przygląda i z niecierpliwością czeka na kolejne wieści od lekarzy. Sekrety i niedomówienia powoli zaczynają rzutować na ich codzienność. Tymczasem ktoś ich bacznie obserwuje, próbuje osaczyć, zastraszyć… W jakim celu? Kto z nich aż tak bardzo komuś podpadł? Co się stanie, gdy prawda wyjdzie na jaw?

Oj, jakie to było dobre! Petarda! Ta historia jest już siódmą w dorobku Louise Jensen, ale według mnie najlepszą. Mroczna atmosfera, wielkie sekrety i małe kłamstewka. Całe mnóstwo zagadek i cała masa niedomówień, podana w sposób, w jaki najbardziej lubię, czyli przez przedstawienie historii z perspektywy paru osób. Po raz kolejny Jensen wyraziście wykreowała swoich bohaterów. Można było poczuć ich emocje i targające nimi rozterki. Obserwować ich niekiedy zawiłe relacje i krok po kroczku odkrywać tajemnice, które skrywają. Autorce udało się nie zapętlić w swojej historii i wszystko było spójne, logiczne i zapięte na ostatni guzik. Krótkie, ale bardzo treściwe rozdziały i umiejętnie dawkowane emocje to duże atuty tej właśnie historii. Nie byłam w stanie odłożyć książki nawet na kilka minut. Chłonęłam rozdział po rozdziale i o dziwo byłam zaskakiwana aż do samego końca. Nic nie było takie, jakie wydawało się na początku. Jak można żyć ze zżerającymi wyrzutami sumienia? Jak daleko człowiek może się posunąć, by uratować bliską mu osobę? Przeczytałam w tempie ekspresowym. Takie thrillery zawsze będą miały u mnie zielone światło.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Słowne.



Komentarze

  1. A ja w ekspresowym tempie przeczytałem Twoją recenzję. Będę mieć na uwadze, i cieszę się, że powyższa książka przypadła Ci do gustu . Ja podobną tematykę mam w książkach dotychczasowych - a to historycznych, a to tych znalezionych na dwóch czytnikach :) Miej dobry tydzień ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrych thrillerów psychologicznych nie odmawiam, a ten taki się wydaje.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mroczna atmosfera bardzo mocno mnie zachęca do lektury.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czytałam i bardzo miło ją wspominam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Możliwe, że kiedyś sięgnę po tą książkę, bo lubię czasem sięgać po powieści tego typu. Jednak jak na razie w najbliższych planach mam w planach inne publikacje.

    OdpowiedzUsuń
  6. Też uwielbiam thrillery, więc skoro ta książka jest tak dobra to muszę ją przeczytać!

    OdpowiedzUsuń
  7. Będę mieć na uwadze ten tytuł, gdybym szukała książki z tego gatunku 😉

    OdpowiedzUsuń
  8. A nie znam, nie znam, ani tej, ani poprzednich autorki, ale zaciekawiłaś mnie tą recenzją :) Zapiszę sobie tytuł i nazwisko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Widzę, że warto zanontować tytuł :)

    OdpowiedzUsuń
  10. lubię książki tej autorki, a tej akurat nie czytałam, muszę się za nią rozejrzeć:)

    OdpowiedzUsuń
  11. zdecydowanie mój klimat!
    okularnicawkapciach.wordpress.com

    OdpowiedzUsuń
  12. Rzadko czytam thrillery, ale ten zapowiada się nieźle.

    OdpowiedzUsuń
  13. Rzadko czytam thrillery, ale ten zapowiada się nieźle.

    OdpowiedzUsuń
  14. Lubie thrillery, ten zapowiada się bardzo dobrze. :)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Święta, święta…