Babski wypad

 „Nie warto bez pytania komentować cudzego życia, nawet jeśli obiektywnie wydaje się nie najlepiej zorganizowane”.

Zakładaliście się kiedyś o coś, a potem zupełnie o tym zapomnieliście? Czasem się rzuca słowa na wiatr, a po czasie one do nas wracają w najmniej odpowiednim momencie. Na przykład, kiedy jest się w szale przedświątecznych przygotowań. Przekonały się o tym bohaterki najnowszej powieści Małgorzaty Lis.

„Za dwadzieścia lat wyjedziemy gdzieś razem przed świętami. I niech się wali, niech się pali”.

W pierwszej klasie liceum Monika, Marcelina, Klara, Blanka i Łucja, pakując świąteczne prezenty, założyły się, że za dwadzieścia lat na kilka dni przed świętami rzucą wszystko i razem gdzieś wyjadą. Wtedy wszystko wydawało się takie jasne, zabawne, proste i logiczne. Dwadzieścia lat później niespodziewany telefon przypomniał Monice o zakładzie. Nie utrzymywała szczególnych relacji z przyjaciółkami z liceum, ale postanowiła zaciągnąć je na wyprawę w górską głuszę zgodnie z zakładem. Jak pomyślała, tak zrobiła i piątka kiedyś bliskich teraz prawie obcych sobie kobiet pojechała do górskiej chatki na chwilowy relaksujący odpoczynek od życia. Zamiast przedświątecznego sprzątania, gotowania i robienia zakupów miały się dobrze bawić jak za starych czasów, gdy nie wiedziały jeszcze, co to są troski i szara codzienność. Nie spodziewały się, że wyjazd zapewni im całe mnóstwo niezapomnianych atrakcji, a brak zasięgu i internetu to tylko mała niedogodność…

Przyznaję bez bicia, że wobec lektury miałam spore oczekiwania. Nie dość, że chciałam odpocząć od thrillerów, to jeszcze w okresie przedświątecznym miałam nadzieję na zabawną, klimatyczną i relaksującą lekturę. Okładka też się do tych oczekiwań przyczyniła, ponieważ ośnieżonymi drzewami, gwiazdkami i kolorowymi walizkami przyciągnęła wzrok jak magnes. Tymczasem spotkało mnie spore rozczarowanie. Klimat był, ale zimowy, bo świątecznego jak na mój gust zbyt mało, komedia omyłek była i nawet elementy kryminalne jednak Autorce daleko do twórczości Marty Obuch czy Aleka Rogozińskiego. Pomysł z wątkiem kryminalnym uważam z resztą za zupełnie nietrafiony. Lepiej by było, gdyby Małgorzata Lis skupiła się na wieczornych pogaduchach kobiet, bo skoro w liceum były przyjaciółkami, a potem los rozdzielił je na dwadzieścia lat, to z pewnością miały o czym opowiadać i co wspominać. Miało być też zabawnie, owszem momentami nawet i uśmiechnęłam się pod nosem, ale większość bohaterek mnie irytowała, dialogi między nimi były drętwe a omyłki i humor sytuacyjny nie były satysfakcjonujące. Wbrew też zapewnieniom wydawcy lektura nie wzbudziła we mnie refleksji i zadumy nad istotą odnowienia przyjaźni i spędzania świąt, tego, co powinno być w tym czasie ważne. Historię uratował dobrze skrojony epilog, który sprawił, że nie żałowałam tak do końca czasu spędzonego z powieścią.

Nasza wielka świąteczna ucieczka to nie była zła książka, czytało się szybko i płynnie, ale dla mnie to było tylko i wyłącznie typowe czytadełko. Historia przedświątecznego wypadu nie wywołała we mnie żadnych emocji. Często była wręcz nudna. Przeczytałam, ale nie zrobiła na mnie większego wrażenia i z pewnością nie zostanie na długo w mojej pamięci.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Emocje

Prezentownik Bonito:

Bo NIE. Zacznij odmawiać i żyć po swojemu do kupienia na Bonito

Rodzinny interes do kupienia na Bonito

Przerwa świąteczna do kupienia na Bonito

Komentarze

  1. Raczej sobie odpuszczę Anka, teraz czytam "Naseby 1645" i podręczniki do angielskiego. Pozdrawiam, życzę spokojnych przygotowań do Świąt, u mnie zakupy wciąż i sprzątanie :-) . I strasznie wieje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nic nie stracisz nie sięgając po książkę. Ja się zawiodłam.
      U mnie od wczoraj wieje i leje, leje i wieje... Pozdrawiam!

      Usuń
  2. Ojej, jak mi przykro że się zawiodłaś. Miałam nadzieję na dobrą lekturę, bo ciągle trafiam na pozytywne opinie tej książki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie była w moim guście, ale może Tobie się spodoba.
      Ostatnio jak patrzyłam na oceny na lc to już nawet i 1/10 się trafiło...

      Usuń
  3. Mnie raczej też by się nie spodobało jako miłośniczce thrillerów.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam lepsze książki z fajniejszym klimatem i też obyczajowe, np. Cztery płatki śniegu Szarańskiej

      Usuń
  4. Czytałam parę książek Małgorzaty Lis i nigdy więcej już po nią nie sięgnę. Nie w moim guście. tak podejrzewałam, że to tylko ładna okładka.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To była moja pierwsza jej przeczytana książka i póki co ostatnia.

      Usuń
  5. Czasami marzy mi się świąteczna ucieczka. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Może zdecydowałabym się na tą ksiażkę, gdybym szukała czegoś niezobowiązującego :) Ale jest tyle świetnyh tytułów, że odpuszczam przeciętniaczki :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo słusznie, na wszystko życia nie starczy, tyle tego jest.

      Usuń
  7. Witaj Aniu 🩷
    Okładka naprawdę urocza i zachęca do przeczytania książki. Szkoda że fabuła nie. Bo sam motyw spotkania się po 20 latach na babskimi wyjeździe wydaje się bardzo ciekawy. Rzeczywiście zwierzenia wieczorem przy grzańcu przyniosłyby więcej radości z czytania niż ala wątek kryminalny... Ja na wszelki wypadek tytuł zapisuję, ale jeszcze dwie książki mi zostały do przeczytania,a już dostałam przypominajke o terminie zwrotu i raczej się nie zanosi żebym zdążyła je przeczytać. No chyba że odpuszczę spanie 😏
    Ja w zeszłym tygodniu przeczytałam Wigilijną Przystań autorstwa pani Sylwii Trojanowskiej. Muszę przyznać że bardzo te fajnie mi się czytało,tym bardziej że akcja rozgrywa się w nadmorskiej miejscowości 😁
    Gorące uściski 😘

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki za podsunięcie tytułu. Jeszcze nie trafiłam na książki pani Trojanowskiej.

      Usuń
  8. czyli typowa książka do kolejki u lekarza!
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

ZAPOWIEDZI

Nie można odpowiadać mrokiem na mrok

Więzy krwi