Były sobie Boginie, a każda z nich z piękności słynie…

„Przestań gloryfikować wydarzenia ze swojego życia i nadawać im znaczenie. Nic nie ma znaczenia. Życie nie ma znaczenia. Śmierć nie ma znaczenia”.

Najnowszą książkę Alexa Michaelidesa udało mi się wygrać w konkursie zorganizowanym przez Wydawnictwo W.A.B. Nie zapoznałam się z  jego poprzednią historią a opinie, które na jej temat przeczytałam, były skrajne: od zachwytów po zdania typu „dno, szkoda czasu”. Byłam więc ciekawa, jakie na mnie zrobi wrażenie jego twórczość.

Mariana, mimo iż od tragicznej śmierci męża minął rok, nadal nie doszła do siebie i nie przepracowała do końca straty. Gdy pewnego dnia jej siostrzenica Zoe dzwoni do niej z prośbą o pomoc, nie waha się ani chwili i wyjeżdża do Cambridge. Zostaje wciągnięta w sam środek makabrycznych zgonów, jest śledzona, wspomnienia o mężu zalewają ją niczym fale topielca. Na dodatek frapuje ją przystojny wykładowca uwielbiany przez studentów i będący twórcą klubu zrzeszającego inteligentne i piękne dziewczyny zwane Boginiami. Co się dzieje za strzeżonymi murami szacownego uniwersytetu? Kto i dlaczego morduje z zimną krwią studentki?

Książkę czytało się nawet, nawet. Trup słał się gęsto, atmosfera iskrzyła od niepokoju i podejrzeń. Podobały mi się odniesienia do Grecji, nawiązania do greckiej tragedii oraz klimat angielskiej uczelni. Jest jednak ale, nawet więcej niż jedno ale. Historia mnie do siebie nie przekonała. Główny zarzut mam do kreacji Mariany. Zdarza się, że szewc bez butów chodzi, ale żeby terapeutka była aż tak rozbita, aż tak nieudolna i naiwna w kontaktach międzyludzkich, rozchwiana emocjonalnie i mimo wszystko pomaga innym? Serio? Ona sama potrzebowała terapii! Jej postać mnie irytowała i w moim odczuciu była trochę naciągana, mało realna i po prostu płaska jak naleśnik. Poza tym lektura książki nie wywołała we mnie jakiś większych, intensywnych emocji. Nie czytałam z wypiekami na twarzy, a będąc w pracy, nie uciekałam do niej myślami, zastanawiając się nad rozwiązaniem. A szkoda, bo to według mnie jest miarą świetnie skonstruowanego thrillera. Niektóre wątki były jakby doszyte i nie stworzyły spójnej i logicznej całości. Akcja czasem była przeciągana na siłę, jakby Autor musiał „dobić” do konkretnej ilości stron. A samo zakończenie? Jest dziwne, mało wiarygodne i nie umiem go jednoznacznie ocenić. Plusy, które niwelują niedociągnięcia to krótkie rozdziały i przyjemny styl. Lektura Pacjentki dopiero przede mną, może bardziej mi się spodoba. W Boginiach widzę tylko stracony potencjał.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu W.A.B.

Komentarze

  1. Zastanowię się nad tą książką (jeszcze) ;-) . Jest o niej bardzo głośno, dzięki Tobie jestem na bieżąco :-) . Serdecznie pozdrawiam :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm mam co do niej mieszane uczucia. Raczej odłożę ją w kolejce do czytania, bo na chwilę obecną jej recenzje nie porywają ;)
    Carrrolina Blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  3. Skoro książka obfituje w tyle trupów to ja jestem jak najbardziej na tak.

    OdpowiedzUsuń
  4. Zachwalana ze wszystkich stron, a tu widzę sceptyczną opinię. Ja na razie nie planuję jej czytać

    OdpowiedzUsuń
  5. nie czytałam, ale faktycznie dość głośno o niej było, często widziałam ten tytuł w książkowej blogosferze.
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. nie czytałam, ale faktycznie głośno było o niej w książkowej blogosferze i raczej same zachwyty.
    https://okularnicawkapciach.wordpress.com/

    OdpowiedzUsuń
  7. Szkoda, że spodziewałaś się czegoś lepszego :/

    OdpowiedzUsuń
  8. Mi się podobała ta książka, choć "Pacjentka" chyba lepsza. :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Smutno trochę tak, jakby nic nie miało znaczenia. Może autorka wpadła w jakiś trans podczas pisania. ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Stracony potencjał to ta najgorsza opcja

    OdpowiedzUsuń
  11. Szkoda, że nie czujesz się usatysfakcjonowana lekturą. Ja jednak dam tej książce szansę.

    OdpowiedzUsuń
  12. Szkoda, że słaba... Czytałam Pacjentkę tego autora i mi się podobała :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieję, że "Pacjentka" mi się spodoba, lektura czeka jeszcze w kolejce. Może przy "Boginiach" Autor miał presję...

      Usuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Pies asystent = proteza oczu i pomoc dla duszy