"Zabójcę winien zabić mściciel krwi"
„[…] o tobie John, zawsze myślę jak o swoich oczach, które wyraźnie widzą w ciemności, podczas gdy oczy innych potrafią ujrzeć wyłącznie ciemność”.
Czy już kiedyś mieliście okazję przeczytać thriller historyczny? Ja do tej pory czytałam tylko (znakomitą swoją drogą) serię z mnichem – detektywem braciszkiem Cadfaelem, która wyszła spod pióra Ellis Peters. Spodobała mi się, więc jak tylko zaproponowano mi zapoznanie się z książką, w której głównym bohaterem jest protoplasta agentów MI6, nie zastanawiałam się ani chwili.
Rok 1572 słynął z okrucieństwa, spisków i skandali. Przede wszystkim zasłynął „nocą św. Bartłomieja”, podczas której dokonano rzezi hugenotów. Sprawcami była tłuszcza w sposób mistrzowski podjudzona przez katolików. Mordy były nie tylko długotrwałe, ale również bestialskie. Na tym tle zaufany królowej Elżbiety I mistrz Francis Walsingham próbuje przemycić ważne dokumenty do Anglii. Opuszczenie jednak Paryża, gdy wokół toczą się okrutne mordy, jest niebezpieczne, szczególnie że ktoś jeszcze pragnie ów dokument zdobyć. Niby zwykłe kartki, ale nie byle jakie, ponieważ należały do żeglarza, który ponoć odkrył drogę morską przez niebezpieczną cieśninę. Po jej przepłynięciu skarbiec każdego królestwa zapełniłby się po samo sklepienie. Jednak mistrz dał się ocyganić. Po ważne dokumenty zostaje wysłany zaufany człowiek. Kto to taki? Kto jest oczami królowej?
Czy polecam? Nie wiem. Zależy kto, jakie ma wymagania w stosunku do lektury. Ktoś, kto nie lubi drastycznych scen, może się poczuć zniesmaczony, ale cóż na to poradzić, że to były takie mroczne czasy. Opisy i tak są mniej drastyczne niż w cyklu „Królowe przeklęci”, a z wymyślnych mordów słynęli już Wikingowie. Jeśli więc ktoś nie znajduje się w tego typu opisach, to odradzam, szczególnie iż wiadomo, że Autor podkoloryzował to i owo korzystając z brutalności czasów, by podnieść adrenalinę czytelnikowi. Jednak mam wrażenie, że mimo wszystko momentami mocno przesadził. Autor pisał też w czasie teraźniejszym, co nie wszystkim przypadnie do gustu. Za kolejny minus lektury uważam zbyt małą ilość manipulacji i knowań, jakby Autor bał się, że czytelnik może się pogubić. Mogłoby być też trochę bardziej rozwinięte życie obyczajowe w owych trudnych, ciężkich czasach i więcej faktów historycznych, szczególnie dotyczących konfliktu królewskich sióstr, a nie taniej erotycznej sensacji. Nie podobał mi się sposób ukazania Marii Stuart jako nimfomanki. Postać Elżbiety była z kolei spłycona.
Przejdźmy do plusów, które zawsze staram się odnaleźć. Według mnie ciekawie zarysowane i przedstawione tło historyczne, jak i akcja osadzona w 1572 roku to atut książki, ale wątek historyczny nie jest równy wiedzy z tego okresu, z czego trzeba zdawać sobie sprawę i czytać z przymrużeniem oka. Kolejny plus to szybkie tempo, wartka akcja i plastyczne obrazy (czasem nawet nazbyt, bo można było sobie uzmysłowić jaki smród wydobywał się z odmętów Tamizy). Autor nawiązał nawet do odkrycia supernowy w gwiazdozbiorze Kasjopei, co urealniło postać głównego bohatera jako uczonego. Jestem z lektury w miarę zadowolona, choć kapkę rozczarowana. Porównanie tej książki do twórczości Kena Folletta, to przesada. Follett to klasa sama dla siebie. Jednak na kilka godzin mogłam z przymrużeniem oka oderwać się od rzeczywistości i przenieść się do bardzo odległych czasów.
„Oczy królowej” otwierają cykl zatytułowany Agenci korony. Sięgnę po kolejny tom, by poznać dalsze przygody lojalnego i sprytnego Johna Dee – agenta 007 w tajnej służbie Jej Królewskiej Mości.
Z jednej strony mnie kusi, nie powiem, ale z drugiej wspomniane przez Ciebie minusy trochę mnie zniechęcają, chyba nie tego oczekuję po tego typu literaturze. Na półce czekają na mnie "Królowie przeklęci", więc pewnie od tego zacznę. ;)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie tomy. Podobało mi się, choć były momenty, które śniły mi się po nocy.
UsuńJa na razie spasuję 😉
OdpowiedzUsuńDobrze, że tło historyczne jest tak dobrze odmalowane.
OdpowiedzUsuńPlanuję ją przeczytać, ale muszę przyznać, że mój entuzjazm po twojej recenzji opadł. Szkoda, że tak przedstawiono królowe.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Czytałem i słyszałem i - widziałem recenzje tej książki na innych blogach. Jeszcze się zastanowię - ale - co ciekawe - ostatnio sporo przerabiałem - odkurzałem wiedzę o reformacji w Anglii i Francji. Przesyłam weekendowe pozdrowienia ;-)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia co do tej książki. Jeszcze nie wiem, czy ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńTo jakoś nie moja bajka. Tym razem odpuszczam.
OdpowiedzUsuńNigdy nie udało mi się przeczytać nic z tego gatunku (thriller historyczny), a szczerze pisząc, brzmi bardzo intrygująco! Ale dla mnie jest jeden wielki minus - szybka akcja (jak napisałaś - czasem zbyt szybka), natomiast mój mózg nie wyrabia przy takich rzeczach i przy akcji, która jest w ekspresowym tempie czytam znacznie, znacznie wolniej i wszystko zależy od książki, ale najczęściej się po prostu męczę. Chociaż kusi mnie wiek, w którym dzieje się akcja tej lektury. Hm, zobaczę, może jak gdzieś napotkam ten tytuł to kupię.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja!
Thriller historyczny wydaje się być interesującym połączeniem. Ja bym przeczytała mimo wad
OdpowiedzUsuńZawsze warto wyrobić swoje własne zdanie. Ja mimo wad sięgnę po kolejny tom :)
UsuńThrillera historycznego chyba nie miałam okazji jeszcze czytać, a chętnie sprawdzę czy to moja bajka czy jednak nie ;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
Słyszałam o tej książce i miałam chęć na jej poznanie, ale teraz już wiem, że jej nie przeczytam. Dlaczego? Bo nie lubię przesadnej brutalności w książkach, wiem, że takie czasy opisuje ta powieść, ale wolę uładzoną wersję historii w tym kontekście ;)
OdpowiedzUsuńTematyka tej książki wydaje mi się być ciekawą. Każdy czas miał swoje sekrety alkowy, psychiki i lochów. Nie wiele mnie już szokuje i chętnie przeczytam tę powieść. Dziękuję za ciekawą propozycję i pozdrawiam słonecznie :)
OdpowiedzUsuńOd jakiegoś czasu się zastanawiam nad tą książką, może sięgnę, choć niezbyt lubię drastyczne sceny.
OdpowiedzUsuńChyba jeszcze nigdy thrillera historycznego nie czytałam, więc już jestem skuszona ;)
OdpowiedzUsuńBardzo lubię takie historie, dopisuję do listy! :)
OdpowiedzUsuńZ jednej strony kusi, a z drugiej przeszkadzałyby mi wady, o których piszesz...
OdpowiedzUsuńLubię takie klimaty, więc nie odmówię lekturze :)
OdpowiedzUsuńBrzmi kusząco.
OdpowiedzUsuń