Prawda wyzwala?
„Czasem śmierć może być lepsza od bycia porwanym”.
Podmiejskie miasteczko, jakich w Stanach wiele, dzielnica, w której wszyscy mieszkańcy znają się przynajmniej z widzenia. Jak to się stało, że zaginęły dwie kobiety i sześcioletnia dziewczynka a nikt nie miał o niczym bladego pojęcia? Co spotkało Shelby, Meredith i jej córkę Delilah? Czy zaginięcia to przypadek, czy były częścią większego planu? Po 11 latach dziewczynka niespodziewanie się odnajduje. Czy ujawni, co się wydarzyło? Jaki los Autorka zgotowała swoim bohaterom? Ile jest w stanie zrobić człowiek przyparty do muru?
Historia opowiadana jest z perspektywy kilku osób. Zawsze lubiłam tak poprowadzoną fabułę, ponieważ nie tylko pozwala ujrzeć wydarzenie pod różnymi kątami i z odmiennych punktów widzenia, ale dodatkowo gmatwa całą sprawę, zaciemnia obraz, sprowadza na manowce i często, zamiast przybliżyć, to oddala od rozwiązania zagadki. Ponadto akcja toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych – obecnie i 11 lat wcześniej. Takie przedstawienie wydarzeń również sobie cenię we wszelkiej maści kryminałach i thrillerach. Uwielbiam dawać się wciągać w zagadki przykryte kurzem przeszłości, wydobywać na światło dzienne cudze tajemnice, zaglądać do szaf bohaterów w poszukiwaniu przysłowiowych trupów. Lubię też dawać się wodzić za nos i szybsze uderzenia serca im bliżej rozwiązania zagadki. Z każdym wspomnieniem bohaterów odkrywałam nowe elementy układanki, jednak nie do końca udało mi się ją złożyć w całość. Autorka stworzyła świetny, mroczny klimat. Osiedle pełne pozornie znajomych twarzy, które wśród czterech ścian ukrywają to i owo, paskudne warunki pogodowe, ulewy z podtopieniami, burze z wyłączeniami prądu i tajemnicze zaginięcia. Uczucie niepokoju wywoływało gęsią skórkę mimo upału. Książki nie sposób było odłożyć, choć początek czytało mi się ciężko. Tajemnica goni tajemnicę i nic nie jest tym, czym się wydaje.
Dodatkowo historia ukazała nie tylko siłę ojcowskich uczuć, ale też to do czego potrafi być zdolny człowiek, by chronić swoją wolność. Mary Kubica świetnie opisała efekt domina. Zobrazowała tym samym, jak jeden błąd może wywrócić życie do góry nogami, że konsekwencje popełnionej krzywdy dotyczą nie tylko osoby samego sprawcy, ale również odbijają się na całym otoczeniu i niszczą życie większej ilości ludzi.
Podsumowując, Autorka zaserwowała mi wszystko, czego oczekuję od dobrego thrillera. Czytając, delektowałam się intrygą jak tabliczką mojej ulubionej czekolady.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Poradni K.
Uwielbiam thrillery psychologiczne i ten również chciałabym przeczytać.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że kiedyś uda mi się ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię. Uwielbiam skandynawskie thrillery i kryminały ale teraz od nich sobie odpoczywam. Pozdrawiam. Ale jeśli coś jest z Poradni K to wiem że jednak warto sięgnąć.
OdpowiedzUsuńByć może kiedyś skuszę się na tę książkę 😉
OdpowiedzUsuńTakie thrillery uwielbiam. Zapisuję sobie tytuł tej książki.
OdpowiedzUsuńLubię książki Poradni K, więc pewnie i ta by mi się spodobała ;)
OdpowiedzUsuńOstatnio nie ciągnie mnie do thrillerów, bo po prostu mi się przejadły, więc sobie odpuszczę.
OdpowiedzUsuńBędę miała ten tytuł na uwadze.
OdpowiedzUsuńBardzo jestem ciekawa, co przytrafiło się tym kobietom i dziewczynce, poza tym lubię atmosferę amerykańskich miasteczek, więc postaram się sięgnąć po tę książkę. :)
OdpowiedzUsuńJuż dziś zabieram się za lekturę :)
OdpowiedzUsuńZ chęcią przeczytam :-)
OdpowiedzUsuńBrzmi intrygująco, może kiedyś przeczytam. :)
OdpowiedzUsuńMyślę, że mogłaby mi się spodobać
OdpowiedzUsuńKocham thrillery, mam go w planach ❤
OdpowiedzUsuńSkoro książkę ciężko odłożyć i ma świetny mroczny klimat to jestem na tak. Uwielbiam thrillery, więc tytuł już zapisany. ;)
OdpowiedzUsuńTen thriller zdecydowanie mnie kusi :)
OdpowiedzUsuńŚwietny thriller. Autorka porusza problem traktowania przedmiotowo rodzących kobiet, który jak się okazuje dotyczy nie tylko Polek.
OdpowiedzUsuń