Środa = strach

„Mrużąc oczy, zastanawiam się, jak mogłam być taka głupia. Jak mogłam odsłaniać tak przed wszystkimi swoje uczucia. W felietonie w lokalnej gazecie. W wersji drukowanej, ale także dostępnej online. Czemu ja to, u licha, zrobiłam?”.

Jeden moment może zmienić wszystko. Czasem wystarczy rozmowa telefoniczna, by wywrócić czyjeś życie do góry nogami. Sprawić, że człowiek będzie się oglądał przez ramię. Ogarnie go niepokój i uczucie bezradności, gdy na liście maili zobaczy nieznany adres, przez okno ujrzy samochód, który nigdy w tym miejscu nie parkował. A gdy kurier po raz wtóry dostarczy przesyłkę, której się nie zamawiało, można popaść w obłęd. Do załamania psychicznego wystarczy tylko jedna, krótka chwila i jest się całkowicie bezbronnym.

Alice pracuje w redakcji gazety, zajmuje się problemami małej społeczności i jest zadowolona nie tylko z pracy, ale też ze swojego świeżo poukładanego życia. Spotyka się z sympatycznym prawnikiem i ma wrażenie, że wszyscy ją lubią. Aż do pewnej środy. Wtedy to odbiera telefon i słyszy przerażające słowa, które wwiercają się do mózgu: „Załatwię cię żyłką do sera”. Jej życie od tego momentu zamienia się w pasmo udręk, niepokojów, nieprzespanych nocy, które są dodatkową pożywką dla rozbudzonej i rozgorączkowanej wyobraźni. Wszystko, co stworzyła, runęło jak domek z kart. I to natręctwo - odliczanie od środy do środy i czekanie co tym razem się stanie… Czy policja i prywatny detektyw odkryją, kto stoi za zastraszaniem? Dlaczego ktoś upatrzył sobie właśnie Alice?

„[…] czym tak naprawdę jest dla mnie wtorek. Odpowiedź jest bardzo prosta: dniem zbyt bliskim środy”.

Czytało się świetnie i bardzo szybko. Nagłe zwroty akcji wzmagały napięcie, a przeraźliwie naiwna bohaterka wzbudzała jednocześnie rozdrażnienie i współczucie. Krótkie rozdziały nadawały duże tempo historii. Nie mogłam się oderwać! Dobrze, że miałam pod ręką paluszki, bo inaczej wszystkie paznokcie byłyby obgryzione do żywego mięsa. Tak powinien wyglądać rasowy thriller psychologiczny. Były emocje, była adrenalina i chwila refleksji. Świetna, przerażająca, dynamiczna, pełna niedomówień książka i jednocześnie kolejny niezwykle ważny i aktualny aż do bólu temat poruszany przez brytyjską dziennikarkę Teresę Driscoll.

Uważam, że stalking oprócz mobbingu i pedofilii jest chorobą, bolączką i przekleństwem naszych czasów. To dołujące jak ktoś może się karmić strachem i przerażeniem drugiego człowieka. Jak można chcieć kontrolować, zdominować, czerpać radość i satysfakcję z władzy lub możliwości zemsty. Każdy  bez względu na profesję, płeć, wiek i status społeczny może stać się ofiarą prześladowcy. Tak, jak każdy z nas zgodnie z prawem o ruchu drogowym musi mieć wpojoną zasadę ograniczonego zaufania tak i w życiu osobistym i zawodowym musimy się do tej zasady stosować. Dla własnego dobra i bezpieczeństwa. Szczególnie w dobie tak rozwiniętej cyfryzacji i technologii, jaką mamy obecnie. Alice podała się prześladowcy „na tacy” przez swoje prywatne, bardzo osobiste felietony dla lokalnej gazety. Kto następny?

„Dobra wiadomość jest taka, że większość stalkerów to nie zabójcy. Zła – że wielu zabójców para się najpierw stalkingiem…”.

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Sine Qua Non

Komentarze

  1. Ta książka czeka na moim czytniku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się! Zapiszę sobie tytuł i jak wrócę do czytania powieści, chętnie po nią sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mnie również spodobała się Twoja recenzja . Tematy na czasie. Trudne, ale na czasie. W specyficznych nam czasach przyszło żyć . Pozdrawiam, wędruje na listę do przeczytania :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo wciągająca lektura :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czuję, że i mnie czytałoby się tę książkę bardzo szybko.

    OdpowiedzUsuń
  6. Ta książka mrozi krew w żyłach!

    OdpowiedzUsuń
  7. Oooo, mam chęć ją sprawdzić, zwłaszcza, że stalking jest bardzo niedocenianym zagrożeniem! Z drugiej strony, może to też jest taka trochę dobra przestroga byśmy pewne rzeczy zachowywali dla siebie, a przynajmniej dla znanych nam bezpośrednio osób...

    OdpowiedzUsuń
  8. Chętnie bym poznała tę historię.

    OdpowiedzUsuń
  9. Nawet mi się podobało.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Pies asystent = proteza oczu i pomoc dla duszy