Zmowa milczenia

„Dopóki nie pogodzi się z przeszłością, nie będzie w stanie iść dalej. A żeby się z nią pogodzić, przede wszystkim musiała ją zrozumieć”.

Ostatnio, jak tylko mam możliwość to sięgam po debiuty. Zarówno polskich, jak i zagranicznych autorów. Z jednej strony zawsze jestem ciekawa, w którą stronę zmierza twórczość w dzisiejszych czasach, a z drugiej ile razy można czytać książki Agathy Christie czy Harlana Cobena (przyznaję, że wiele kryminałów Agathy przeczytałam więcej niż 3 razy). Debiut oznacza powiew świeżości, a niekiedy można poznać nazwisko pisarza, którego karierę będziemy śledzić.

Rok 2005 w małej wsi. Lipiec, festyn, który jest ogromnym wydarzeniem. Dwie dziewczyny tuż przed maturą. Aneta i Klaudia - najlepsze przyjaciółki, sąsiadki i jednocześnie kuzynki. Z festynu do domu wraca jednak tylko jedna z nich. Zwłoki Anety przypadkowo zostały odnalezione kilka tygodni później. Tymczasem samobójstwo popełnia ojciec Klaudii i cała wieś uznała, że winny morderstwa został odnaleziony, wyrzuty sumienia nie pozwoliły mu dalej żyć i kazały mu się powiesić. Wieś wydała wyrok. Czy jednak aby na pewno tak było? Po piętnastu latach Klaudia zmuszona przez śmierć matki wraca do wioski. Czuje się nieswojo i niepewnie, bo zewsząd otaczają ją wrogie twarze, nieprzychylne spojrzenia i złośliwe szepty. Klaudia sama jest na rozdrożu – straciła matkę, pracę, narzeczonego. Postanawia dowiedzieć się, co tak naprawdę przydarzyło się kuzynce i kto ją zabił. Musi zamknąć przeszłość, by móc odważnie i na nowo stworzyć przyszłość. Czy warto jednak wkładać kij w mrowisko?

Mam co do lektury ambiwalentne odczucia. Długo nie mogłam się wciągnąć w treść. Nie wcisnęło mnie w fotel od pierwszego zdania tak jak przy niektórych thrillerach. Było trochę schematycznie, czuło się też, że Autorka nie ma jeszcze pisarskiej swobody. Niektóre dialogi początkowo drętwe i nic niewnoszące do treści. Jednak te mankamenty odeszły w cień, bo mniej więcej w połowie historii akcja się nie tylko rozkręciła, co ruszyła z kopyta, a zakończenie było wielowarstwowe, spójne i zaskakujące. Części się domyślałam, ale reszta rozwiązania była dla mnie niespodzianką. 

Nie jestem więc zachwycona, ale wybaczam wszystko. Po pierwsze to debiut a po drugie Autorka zdołała jednak pokazać i udowodnić finałem, że drzemie w niej spory potencjał i ma zadatki na tworzenie wciągających książek. Czy wykorzysta to w przyszłości? Nie zakochałam się w tym debiucie, ale zapisuję sobie nazwisko i będę obserwować postępy Autorki.

Książkę otrzymałam z Klubu Recenzenta serwisu nakapanie.pl oraz dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka.



Komentarze

  1. Lubię wspierać debiuty, więc mimo wszystko, może kiedyś się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak to bywa z debiutami, może kolejna książka będzie lepsza. Początki często są trudne. ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja raczej omijam debiuty ( nie zawsze) - aczkolwiek - temu z chęcią bym się przyjrzał . Pozdrawiam znad kaw zbożowych i jednej słabej rozpuszczalnej z mlekiem. Zmarł tak a ' propos - Książę Filip . Na Imperium Lektur znajdziesz sporo o Windsorach. Zaczytanego weekendu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dobrze, że jest potencjał. To bowiem rokuje na przyszłość.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja też lubię debiuty, ale tym razem raczej odpuszczę sobie tę książkę 😉

    OdpowiedzUsuń
  6. Też chętnie wspieram debiuty, choć raczej fantasy i science fiction :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Zamknięte społeczności rządzą się swoimi prawami. Niełatwo funkcjonować po swojemu, nawet gdy ma się silny charakter. Książka mnie zaciekawiła, zarówno historia, jak i sposób pisania.

    OdpowiedzUsuń
  8. Okładka przyciąga, ale wiadomo jak z debiutami, bywa różnie. Myślę jednak, że dam szansę ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Ja ostatnio rzadko sięgam po debiuty, bo niestety trafiałam na same słabsze tytuły.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Gdzie kot nie może tam człowieka pośle!