Annały hańby

„Dopóki naprawdę nie doświadczysz głodu, dopóty nie wiesz, do czego jesteś zdolna wobec innych istot ludzkich”.

Po przeczytaniu książki palce aż się wyrywały do klawiatury, były w blokach startowych, by opisać Wam wrażenia po lekturze, ale… No właśnie, ALE! Jak można opisać książkę, która opowiada i przypomina nam o bestialstwie, przeogromnym strachu, przerażeniu, poniżeniu, upodleniu, odczłowieczeniu, próbie przeżycia za wszelką cenę? Próbując coś sensownego sklecić znów „spociły” mi się oczy…

„Wszystkie niezamężne żydowskie dziewczyny i kobiety w wieku od szesnastu do trzydziestu sześciu lat muszą się zgłosić … 20 marca na badania lekarskie w celu skierowania na trzymiesięczne roboty rządowe. Żadna nie może zabrać do punktu rejestracji więcej niż czterdzieści kilogramów rzeczy osobistych”.

O tym właśnie traktuje ta niezwykła książka. O deportacji słowackich Żydówek. Dobrze ubranych, zdrowych, schludnych, miłych, prawych, lubiących kontakty społeczne, marzących o świetlanej przyszłości, wychuchanym przez rodziców. Niektóre po tym feralnym obwieszczeniu były smutne, inne przerażone a kilkanaście z nich cieszyło się wręcz, że „dorosłą” pracą zasłużą na szacunek, podreperują domowe budżety, nabędą doświadczenia i będą pracowały dla dobra swojego kraju. 

Niewinność i naiwność cechowała wszystkie 999 dziewcząt. Nie wiedziały, że zacznie się gehenna, koszmar, z którego się nie wybudzą, a tylko garstka z nich przeżyje. Nie wiedziały, wsiadając do pociągu, że to początek nie podróży do fabryki obuwia, ale początek ich końca. Te z bogatszych rodzin miały szansę na ratunek, jednak machina biurokracji była za bardzo opieszała i dokumenty zwalniające z pracy były dostarczone zbyt późno. Płakałam, gdy czytałam, jak ojciec jednej z dziewcząt ze stosownym dokumentem gnał samochodem na złamanie karku po swoją ukochaną córeczkę, jednak pociąg ciągnący wagony bydlęce, w których dziewczyny podróżowały, przekroczył już granice Polski…

Czym zawiniły? Tylko tym, że urodziły się w złym miejscu i czasie…

A ocalałe przekazują: „Wyszliśmy z tego, ale zniszczenia mentalne, których doznaliśmy w obozie, są o wiele poważniejsze niż schorzenia fizyczne. Nigdy, nigdy nie pozbędziemy się tych ran, które pozostały w naszych sercach, zmieniając nasze widzenie świata i ludzi. To jest największe zniszczenie wyrządzone nam przez wojnę”.

Często przy czytaniu miałam ściśnięte gardło, a chusteczka trzymana blisko oczu powoli wilgotniała. Z każdą kolejną stroną, z każdym kolejnym podanym świadectwem byłam coraz bardziej wstrząśnięta, smutna i rozgoryczona. Tym bardziej że to nie była literacka fikcja, tylko niestety - samo życie. Zdjęcia, które Autorka znalazła i zamieściła w książce, dodatkowo potęgowały emocje. Kobiety opisywane w historii nagle nabrały realnych kształtów, zyskały twarze i przestały być dla mnie całkowicie anonimowe. To było jeszcze bardziej dołujące.

Chylę czoła przed Autorką, za profesjonalizm, za zagłębienie faktów, przekopywanie się przez archiwalne dokumenty, filmy, zeznania znajdujące się w USC Shoah Archive, Yad Vashem, Słowackim Archiwum Narodowym. Za odszukanie i namówienie do wywiadu jeszcze żyjących ocalałych i ich rodzin, by w pełni przedstawić świadectwa tego, co się wydarzyło. Z niezwykłą dbałością zagłębiła się w szczegóły i przedstawiła w sposób przejrzysty i obrazowy historię pierwszego transportu kobiecego do Auschwitz w ramach planu „ostatecznego rozwiązania kwestii żydowskiej” Adolfa Eichmanna. To była trudna, żmudna i przygnębiająca praca. Uważam, że takie książki muszą powstawać, by przypominać dzisiejszym czytelnikom o wydarzeniach, które nie powinny być zapomniane.

Straszne czasy, oby nigdy nie wróciły. Gdzieś w tyle głowy przy czytaniu książki miałam w pamięci wspaniałe, mądre, wzruszające i niesłychanie ważne przemówienie Mariana Turskiego. „Auschwitz nie spadło z nieba”. Z przesłaniem… nie bądźmy obojętni… pamiętajmy…

https://www.youtube.com/watch?v=BwveeOmDN4o

Za zapoznanie się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.

Komentarze

  1. To na pewno przejmująca książka. Na taką muszę mieć odpowiedni nastrój.

    OdpowiedzUsuń
  2. Trudna tematyka. Ale nigdy dość takich pozycji.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z ciekawością przeczytam tę książkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak, i mówi się o jedenastym przykazaniu : "Nie zapomnieć". Pozdrawiam. Sięgnę :)

    OdpowiedzUsuń
  5. To na pewno poruszająca lektura. Życie pisze czasem takie przejmujące scenariusze... Zdecydowanie warto mówić i pisać o takich historiach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Myślę, że i we mnie książka wzbudzi wiele emocji i będzie dla mnie poruszająca. Tytuł zapisany.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytałam kilka podobnych książek i zawsze więcej czasu im poświęcam. Nie da się ich szybko przeczytać.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  8. Czasami mam nastrój na takie ksiażki

    OdpowiedzUsuń
  9. Wstrząsające historie, oby nigdy się nie wydarzyły znowu!

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Gdzie kot nie może tam człowieka pośle!