Przechytrzyć księżyc

„Pamiętam stare jak świat opowieści, lecz tylko najstarsze z nich wspominały o smokach, latających nawet w ciągu dnia. Jak to się stało, że później smoki mogły latać już tylko przy świetle księżyca?”.

Nie wiem jak u Was, ale jedną z wielu moich ulubionych opowieści dzieciństwa były „Sceny z życia smoków” Beaty Krupskiej. Przygody smoka Antoniego, Wincentego i Zygmunta pochłaniały mnie bez reszty. Dlatego, gdy z Poradni K przyszła propozycja zrecenzowania „Krainy smoków” zapragnęłam usłyszeć echa dzieciństwa i przenieś się, choć na moment w bajkowy świat.

Była sobie dolina, w której spokojnie i bezpieczne żyły smoki i inne stworzenia. Pewnego dnia przerażona szczurzyca przyniosła okropne wieści! „Naaadchodzą luuuudzie”. Dwunożne, nienasycone, wszędobylskie, niszczycielskie, chciwe, samolubne istoty. Jest jednak jedno miejsce. Miejsce tajemnicze, magiczne, trudno dostępne o przepięknej nazwie Skraj Nieba. Jednak czy dolina naprawdę istnieje? Może to tylko piękna smocza legenda? Dzielny młody smok wraz z marudną przyjaciółką o dziwnym wyglądzie zamierza odnaleźć owo miejsce. Gdy okaże się, że ono rzeczywiście istnieje, chce zaprowadzić tam smoki z doliny, by mogły dalej wieść spokojny żywot. Czy uda się dotrzeć do tajemniczej doliny położonej w Himalajach? Czy rzeczywiście smoki mogą czerpać energię tylko z księżyca? A może można księżyc przechytrzyć?

Postacie przesympatycznego smoka imieniem Lung, wiecznie głodnej, włochatej, nadąsanej leśnej koboldki o imieniu Siarczynka, która jest ni to wiewiórką, ni to kotem oraz samotny chłopiec Ben są gwarantem zabawy na dobrym poziomie. Uszczypliwe, dowcipne dialogi sprawiają, że na twarzy pojawia się uśmiech. Przedziwne przygody, niejednokrotnie niebezpieczne dodają smaczku całej historii. Dodatkowym atutem książki są ilustracje wykonane przez samą Autorkę.

„Kraina smoków” wspaniale pobudzała wyobraźnię i sprawiała, że razem ze smokiem i jego przyjaciółmi intensywnie szukałam Skraju Nieba. Cóż za przygody można było przeżyć! Cóż za miejsca można było wraz z nimi odwiedzić! Przede wszystkim jednak opowieść pokazała, co to znaczy prawdziwa przyjaźń. Grupa istot o tak różnym wyglądzie o tak różnorodnych często niełatwych charakterkach, potrafiło wspólnie spojrzeć w jednym kierunku, razem walczyć z przeciwnościami losu, wspierać się i pomagać. Jest to bardzo uniwersalne przesłanie, szczególnie w czasach tak zaawansowanej technologii, że ludzkość częściej patrzy na ekrany telefonów niż na drugiego człowieka.

Wiem doskonale, że taka starawa lola jak ja nie jest targetem, jeśli chodzi o ten tytuł, ale przeczytałam, odstresowałam się, pośmiałam i spokojnie mogę polecić „dzieciatym” znajomym, którzy szukają historii rozbudowanej (396 stron!), spokojnej, baśniowej, pogodnej i z wartościowym przesłaniem. Nie mogłam się oprzeć wrażeniu, że książka jest podobna w klimacie do takich filmów jak „Pingwiny z Madagaskaru” czy „Gdzie jest Nemo?”. Mamy dowcipne dialogi, płynną fabułę, ciekawą akcję i szybkie tempo, które sprawia, że nie ma chwili na nudę i ziewanie. Czytając historię stworzoną przez niemiecką pisarkę, przeżyłam naprawdę miłe chwile. Zachęcam do przeczytania niezależnie od wieku. Każdy z nas ma w sobie coś z dziecka…

                          Za zapoznanie się z treścią książki dziękuję Poradni K



Komentarze

  1. Świetna recenzja Aniu. Ja też już podlotkiem nie jestem, ale Wydawnictwo Poradnia K jest jak widać niezwykłe. Chętnie bym sięgnął po tę publikację sam ! Pozdrawiam po porannych zakupach i przed weekendowych porządkach.

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja pielęgnuje w sobie swoje wewnętrzne dziecko i czytam takie książki z moimi siostrzeńcami, więc zapisuję sobie tytuł tej historii. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Fajna zabawa dla dzieci i dorosłych!

    OdpowiedzUsuń
  4. Och, właśnie na coś podobnego mam wielką ochotę. Na lekką, zabawną historyjkę dla dzieci! Uwielbiam książki wydane przez Poradnię K, bo podchodzą do tego naprawdę profesjonalnie. Zapisuję tytuł!

    OdpowiedzUsuń
  5. Sama niekoniecznie sięgam po książki przeznaczone dla młodszych czytelników, ale znam jednego małego chłopca, który mógłby zainteresować się tą historią ;)

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Święta, święta…