Martin Servaz ponownie w akcji

„Zmiłowanie i Okrucieństwo mają ludzkie serce, Litość i Zazdrość ludzkie oblicze, a Miłość i Przemoc – święte ludzkie kształty.”

Z ogromną niecierpliwością wyczekiwałam kolejnej książki Bernarda Miniera. Dlatego jak tylko otrzymałam możliwość „przytulenia się” do jego nowego thrillera nie mogłam odmówić.

Nasz komendant zdegradowany do stopnia kapitana i zawieszony w czynnościach służbowych – tu dygresja, – kto nie czytał poprzedniego tomu „Siostry” ten raczej nie połapie się w przyczynie tego stanu rzeczy – po tajemniczym telefonie od kobiety zaginionej przed laty wyrusza w Pireneje. Na miejscu zostaje zamieszany w serię morderstw, które stara się rozwikłać kapitan żandarmerii Irene Ziegler znana już czytelnikom z pierwszego tomu tj. „Bielszego odcienia śmierci”. Opactwo, surrealistycznie zbrodnie, narkotyki, zaginięcia, arogancka psychiatra, ambitna mer miasta i tajemniczy wybuch, który odciął dolinę od świata. Co łączy te wydarzenia z telefonem od zaginionej Marianne? Czy tym razem Martin, jak zwykle bez kondycji i wciąż niezaznajomiony z nowinkami technicznymi zdoła pokonać kogoś, kto uważa się za Boga? Czy wyjdzie na jaw jego degradacja i to, że oczekuje na Komisję Dyscyplinarną? Czy w małej miejscowości odciętej od świata dojdzie do samosądów?

Od kolejnych przygód Martina Servaza oczekiwałam czegoś nowego, powiewu świeżości a tymczasem czytałam odgrzewany kotlet. No ile razy można tłuc motyw seryjnego mordercy Hirtmanna poznanego w pierwszym tomie? A jak znów objawiła się postać Marianne, którą poznaliśmy w „Kręgu” to miałam ochotę krzyczeć. Jak długo zamierza to wałkować? Do tego te wieczne odniesienia do przeszłości tych dwóch postaci sprawiają, że treść może nie być łatwa i zrozumiała dla osób, które nie czytały poprzednich części. 

Mimo wszystko jak zwykle czytało się dobrze. Minier ma przyjemną manierę pisania, lekkie pióro, niewymuszony dowcip, plastyczny język i ciekawe pomysły na konstrukcję fabuły. Po mocnym początku i szybkiej akcji zakończenie niestety nie zaskoczyło. Mam dla Autora sugestię, może już koniec serii z Servazem? W „Paskudnej historii” Minier udowodnił, że ma ogromny potencjał i stać go na szerszy wachlarz tematyczny niż ciągnięcie przez cały cykl Servaza motywu seryjnego mordercy i porwania jego pierwszej miłości.

Abstrahując już od wątków kryminalnych i rozczarowania zakończeniem nieoczekiwanie odkryłam, że poprzez ukazanie myśli Servaza Minier przedstawia coraz bardziej przerażającą wizję Francji i jej mieszkańców. Wzrost agresji, nietolerancji, coraz bardziej zauważalne podziały społeczne, pokoleniowe, ideologiczne, odchodzenie od jakiejkolwiek wiary, bezrobocie, zawiść, frustracja. Ciekawie, choć negatywnie i pesymistycznie przedstawione społeczeństwo. 

„Deindywiduacja grupowa, pomyślał. W taką noc najbardziej odpowiedzialni ludzie tracą zdrowy rozsądek. Potem stwierdził, że płonie cały świat, a ta dolina, to miasto – to tylko odprysk powszechnej pożogi.”

Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu REBIS

Komentarze

  1. Ciekawa recenzja. Nie wykluczam, że sięgnę. Ale jeszcze mnóstwo innych przede mną - zwłaszcza bibliotecznych książek. Pozdrawiam Anno !

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeśli trafi w moje ręce to przeczytam. 😊

    OdpowiedzUsuń
  3. Odpowiedzi
    1. Przeczytałam wszystko co napisał. Teraz czekam na kolejną ;)

      Usuń
  4. Najwyraźniej autora dopadła klątwa kolejnego tomu.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Gdzie kot nie może tam człowieka pośle!