Krzyk w kompletnej ciszy
„Zbyt wiele razy płakałam z powodu podłych słów. To chyba gorsze niż trucizna, bo odczuwasz ciągły ból, ale nie umierasz. Po prostu cierpisz. I każdego dnia zadajesz sobie pytanie: „Dlaczego ludzie są tak okrutni?”
Niedawno do moich rąk trafiła najnowsza propozycja Martyny Senator. Historia Niny, Kacpra i Magdy od razu mnie wciągnęła i chwyciła za serce. Historia wzruszająca, smutna i do bólu prawdziwa. Jest autentyczna a niezmyślona, tym więcej więc wywołuje emocji.
„Dzisiejszy świat jest tak skonstruowany, że właściwie do wszystkiego można się przyczepić. To dlatego tak rozpaczliwie próbujemy być idealni. Nie chcemy dawać innym pretekstu do szkalowania. Ale niezależnie od tego, jak bardzo będziemy się starać, przegramy. Bo każdy ma jakiś słaby punkt. Mniej lub bardziej widoczny mankament. To błędne koło, w którym tak naprawdę nie ma żadnych zwycięzców. Jest za to cała masa zakompleksionych młodych ludzi, bo obecna rzeczywistość nie sprzyja samoakceptacji.”
Mimo że wiele, wiele lat temu opuściłam szkole korytarze słowa uderzyły mnie z całą mocą. Niektóre rzeczy nie ulegają zmianie.
Czasem aż dostawałam szczękościsku z nerwów na nauczycieli i dyrekcję szkoły, na obojętność ludzi i uczniów. Ogarniała mnie bezsilność tak jak bohaterów. Dokąd zmierza ten świat? Czy naprawdę już tak nisko upadliśmy, jako społeczeństwo by nagrywać cudze nieszczęścia i się nimi napawać? Jedno słowo i jeden gest wystarczy by zedrzeć komuś uśmiech z twarzy. Zatruta strzała zjadliwego komentarza godzi prosto w serce i zamienia świat na szary, ponury, niebezpieczny. Poczucie własnej wartości zamienia się w gruzowisko. Często dla wielu nie do odbudowania…
Autorka w piękny sposób opisała więź, jaka łączyła Ninę, Magdę i Kacpra.
„To nie czas zbliża ludzi. Tylko wspólne przeżycia. Wszystko zależy od intensywności spędzonych razem chwil. Ich wagi. I sposobu, w jaki odsłaniają duszę. Niektóre łączą ludzi niczym cienkie pajęcze nici, a inne wznoszą między nimi solidne mosty.”
„Najgłośniej krzyczy serce” nie jest lekturą łatwą i przyjemną. Porusza narastający i często bagatelizowany problem przemocy, nękania i agresji na szkolnych korytarzach, problem hejtu w mediach społecznościowych. Liczba samobójstw wśród nastolatków wciąż rośnie a osób, które w milczeniu próbują sobie radzić z falą nienawiści jest bardzo dużo. Autorka podejmuje też trudny temat oswajania żałoby po śmierci najbliższej osoby. W sposób bardzo wzruszający i subtelny opisała zmagania Kacpra z próbami powrotu do normalności. Ta część książki wycisnęła mi łzy z oczu.
Na myśl przychodzi mi tekst ze znanej piosenki Budki Suflera „A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój…” Historia tak zgrabnie i przejmująco opisana przez Autorkę daje nadzieję, że jeszcze będzie dobrze i że wszystko się ułoży … a każdy może się zmienić na lepsze. Historia Niny, Kacpra i Magdy jeszcze długo będzie w mojej głowie.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję Wydawnictwu We Need YA
Uwielbiam przytoczoną przez Ciebie piosenką Budki Suflera. To raz. :) A dwa, książkę mam w planach. Poza tym Twoja recenzja jeszcze mocniej mnie skusiła.
OdpowiedzUsuńCieszę się!
UsuńŁzy to dla mnie najlepsza rekomendacja. :)
OdpowiedzUsuńCzytałam tę książkę na początku miesiąca. Bardzo mi się podobała.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Świetna recenzja, chwyta za serce. I ja sięgnąć muszę po tę książkę. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję, polecam, pozdrawiam!
UsuńPrzemoc wśród rówieśników to obecnie ważny temat. A tę piosenkę Budki Suflera też bardzo lubię!
OdpowiedzUsuńNie planowałam czytać tej książki, ale sprawiłaś, że zmieniłam zdanie. 😊
OdpowiedzUsuń:)
UsuńI znów okładka nie zapowiada trudnej, mocnej treści... Sama czasy szkolne wspominam dobrze, ale bardzo bardzo wielu moich znajomych nigdy w życiu nie chciałoby do nich wrócić :/
OdpowiedzUsuń