Szkoła marzeń???
„Większość ludzi uważa, że ewolucja człowieka opiera się na nabywaniu cech, które zwiększają nasze możliwości zarówno fizyczne, jak i psychiczne. Lecz ewolucję napędza jedna główna zasada: zdolność przetrwania. […] Ewoluowaliśmy emocjonalnie. Wypracowaliśmy więzi społeczne, reakcje na strach i smutek, na zbiorowe cierpienie… to właśnie te procesy motywują nas do podtrzymywania życia i podnoszenia jego poziomu.”
Od momentu, w którym zapomniałam o męczących i czasem
tragicznych w skutkach nocnych wkuwaniach o budowie pantofelka, powierzchni
Afryki czy wzoru na obliczenie pola trapezu, lubię ponownie zagłębiać się w świat,
w którym akcja książki rozgrywa się w środowisku szkolnym. Mimo numeru pesel,
który można uznać za lekko stateczny, książki Hanny Ożogowskiej czy Edmunda Niziurskiego
wciąż traktuję jako źródło świetnej rozrywki. Dlatego też, gdy Wydawnictwo Burda
zaproponowało mi zrecenzowanie najnowszej książki Samuela Millera z
niecierpliwością oczekiwałam na przesyłkę.
Redemption Prep to szkoła niezwykła. Rekrutuje uczniów
specyficznych i znanych w sobie tyko wiadomy sposób dokonując selekcji. Do
szkoły, nie wejdzie nikt od tak z ulicy. I nie tylko dlatego, że leży w głębi
lasu i nikt dokładnie nie zna jej położenia. Nie tylko dlatego, że szkoła ma
całą masę zabezpieczeń, o którym strażnikom więziennym się nie śniło. Na
wejście do takiej szkoły trzeba sobie zasłużyć. Mieć albo znakomite wyniki w
sporcie, albo wygrać z komputerem w szachy. Zostać młodym naukowcem, znać
świetnie 12 języków lub odznaczać się tak wielką wrażliwością, że w wieku lat
nastu zostaje wydany tomik poezji.
To właśnie młoda poetka Emma jest główną bohaterką,
wokół której toczy się akcja. Mająca dużą ilość znajomych, chłopaka znanego z powodu
ogromnego bogactwa rodziców i cichego wielbiciela- podglądacza. W pewnym momencie
dziewczyna zmienia swój schemat zachowania a po obowiązkowej mszy znika bez
śladu. Najbliżsi koledzy mimo wzajemnej niechęci jednoczą siły by wyjaśnić, co
się stało z koleżanką. Jednak nie wszyscy chcą by uczennica została odnaleziona.
Szczególnie, że sama szkoła i jej kadra nauczycielska wraz z licznym personelem
pomocniczym nie jest taka, jaka się początkowo wydawała.
Mam bardzo mieszane odczucia po lekturze „Szkoły dla
wybranych”. Od samego początku bardzo zaintrygowała i wciągnęła, czytało się jednym
tchem. Im jednak bliżej końca tym było niestety gorzej. Akcja płynęła wartko
jednak wyjaśnienie wszystkich wątków poruszonych w powieści było zbyt wydumane
jak na mój gust. Trochę na siłę, naciągane. Spodziewałam się innego finału
szczególnie, że bohaterów książki nie dało się lubić, co dodatkowo stwarzało atmosferę
niepokoju, niedopowiedzeń i mogło spowodować masę innych bardziej trafionych i
realnych zakończeń. A to, co się działo za murami szkoły było dziwne i
nierealne czasem aż do przesady. Gwarantuję Wam, że nie chcielibyście uczęszczać
do takiej placówki. Na pewno historia opisana przez Samuela Millera nie
pozostanie na długo w mojej głowie mimo początkowej iskry i zachwytu.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Burda.
Wiem, że są różne opinie na jej temat, ale mi ogólnie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńTo nie do końca jest książka dla mnie. 😊
OdpowiedzUsuńKsiążka raczej mogłaby spodobać się mojej siostrzenicy 😉
OdpowiedzUsuń