Życie to nie jest bajka…
„[…] no cóż legenda brzmi tak: mówi się, że Kerthenowie musieli posiadać jakiś diabelski dar, szósty zmysł, albo byli kimś w rodzaju jasnowidzów, bo wciąż natrafiali na żyły cyny i miedzi […] po kornwalijsku istnieje nawet nazwa dla ludzi obdarzonych taką zdolnością: tus-tanyow. Oznacza to „ludzie ognia”.
Rachel pochodziła z biednej rodziny z klasy robotniczej.
Sama twierdziła, że nie lubi lad chłodniczych w supermarketach, bo przypominają
jej o czasach, w których jej mamy nie było stać by zapłacić za ogrzewanie. Po
skończeniu studiów zamieszkała wraz z licznymi współlokatorami w drogim
Londynie. Na jej drodze stanął David. Pochodzący ze znakomitego rodu, bogaty
radca prawny. Wdowiec z ośmioletnim synkiem. Nastąpił szybki ślub i przeprowadzka
do Kornwalii do tak okazałego domu, że samych sypialni mieścił około 18!!!
Rachel myślała, że spełniają się jej wszystkie marzenia, a życie zmieniło w
bajkę. A jednak …
W pewnym momencie wszystko zaczęło się zmieniać. Przybrany
syn Jamie zaczął przewidywać przyszłość i dziwnie się zachowywać. Okazało się
też, że śmierć pierwszej żony Davida nastąpiła w dość niejasnych
okolicznościach, a mur wybudowany z kłamstw zaczął piąć się coraz wyżej.
Szczególnie, że główna bohaterka też ma sporo za uszami. Tymczasem zbliżają się
święta Bożego Narodzenia. Jak dalej potoczą się losy tej rodziny?
Jakie wrażenia po lekturze? Ogólnie rzecz biorąc, bardzo
pozytywne. Podobało mi się odniesienie do historii kopalń cyny i miedzi
usytuowanych na wybrzeżu klifowym Kornwalii. Krajobraz górniczy tej krainy i
Zachodniego Devonu wpisano na Listę Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i
Przyrodniczego UNESCO. Podobał mi się klimat książki: wielki dom na odludziu z
widokiem na morze, wrzosowiska, klify, przyroda. W opisywanej historii była też
tajemnica, uczucie niepokoju, lekkie dreszcze przy zakończeniu, lecz wydaje mi
się, że Autor podszedł to tematu zbyt schematycznie. Czasami odnosiłam
wrażenie, że czytam jego pierwszą książkę tj. „Bliźnięta z lodu”. Bardzo
podobny scenariusz, problemy i rozwiązanie. Trochę przeszkadzało mi to w odbiorze,
co nie zmienia jednak faktu, że czytało się naprawdę nieźle. Tym z Was, którzy
nie mieli do czynienia z poprzednim thrillerem popełnionym przez S.K. Tremayne
powinno się podobać.
Za możliwość zapoznania się z treścią książki dziękuję
Wydawnictwu Czarna Owca.
Thrillery psychologiczne bardzo lubię, więc mimo wszystko dam szansę temu tytułowi. 😊
OdpowiedzUsuńJa nie czytałam ,,Bliźniąt z lodu'', więc nie będę miała podobnych skojarzeń do twoich.
OdpowiedzUsuńKsiążki jak narkotyk
Nie czytałam ani "Dziecka ognia", ani "Bliźniąt z lodu", więc ... wszystko przede mną :)
OdpowiedzUsuńMam na nią ogromną ochotę :)
OdpowiedzUsuńCiekawe, czy by mi się spodobało :) Lubię (umiejętnie przekazane) wątki historyczne wplecione w fabułę.
OdpowiedzUsuńJa czytałam '' Bliźnięta z lodu '' i nie byłam szczególnie zauroczona tym debiutem
OdpowiedzUsuń