Niedorajda czy nieudacznik???

„[…] nie będziemy już więcej czytać poradników. Nawet jeślibyśmy mieli przez to zostać do końca życia tytułowym niedorajdą”



Michała Rusinka nie będę ponownie przedstawiać (patrz post pod tytułem „Słowa, słowa, słowa”). Tym razem sekretarz Wisławy Szymborskiej popełnił książkę „Niedorajda, czyli co nam radzą poradniki”. Pozycja idealna na poprawę nastoju a także, dla osób lekko uzależnionych od różnego rodzaju „doktorów Google”. Autor na spokojnie i z dystansem, po raz kolejny, bardzo celnie, punkt po punkcie odkrywa słabe, słowne strony poradników wszelakich. Jak podrywać? Jak sprzedawać? Jak być inteligentem? Jak być paryżanką? Jak zostać pisarzem? Jak przetrwać? Jak być mężczyzną? Jak się leczyć? Jak korzystać z poczty? Jak czytać nagłówki? Jak tatuować i w końcu Jak uprawiać seks?



Podziwiam Autora za wytrwałość w tropieniu kolejnych pypciów językowych. Znalazł i opisał całą masę pseudoporad, frazesów, durnot i fikuśnych stwierdzeń praktycznie na każdy temat. Rusinek ma pióro lekkie i rewelacyjnie się go czyta. Wypowiada się czasem z ironią, czasem z pobłażaniem, ale niestrudzenie odkrywa nowe dziwolągi i łamańce słowno- gramatyczne. Przy niektórych rozdziałach zaczynałam wątpić, czy rzeczywiście człowiek jest istotą myślącą. Szczególnie frapowało mnie to czytając rozdział Jak się leczyć? Intelektualna kondycja ludzkości nie tylko zaskoczyła samego piszącego, ale również mnie, jako czytelnika. Autor znalazł forum ze sprawdzonymi poradami dotyczącymi np. leczenia udaru. Jejku, jakie to proste – placki z miodem! Jednak, forumowicz zaznaczył, że leczenie może potrwać kilka tygodni…. No w sumie się nie dziwię taki czas wydaje się niezwykle krótki…. To chyba kwestia jakości miodu... Inny jakże ważki problem: „Mam pytanie: czy ktoś z Was wie, gdzie można dostać wodę destylowaną do picia, bo ta od żelazka nie nadaje się do spożycia. Tak zaznaczono na etykiecie.” No cóż, ręce z książką mi opadły, ale pocieszyłam się myślą, że akurat ten pan czyta, chociaż etykiety. Ludzka pomysłowość naprawdę nie zna granic.



Uśmiałam się do łez czytając jakże trafne spostrzeżenia umieszczone w felietonie Jak korzystać z poczty? Jednak moim ulubionym rozdziałem pozostanie Jak czytać nagłówki? W dzisiejszych czasach nagłówki stały się „komunikatem pierwszego kontaktu”. To od nich zależy czy będziemy się dalej zagłębiać w temat czy poprzestaniemy na przeczytaniu owego nagłówka i zajmiemy się poszukiwaniem czegoś bardziej interesującego. Rusinek prześledził niektóre nagłówki prasowe oraz informacyjne serwisów internetowych. Wynik jego poszukiwań „Borys Szyc z piękną dziewczyną motorówką po morzu płyną” – poetyckie wręcz…, „Przeworsk. Zatrzymano Chorwata, który udawał Rumuna. Ale ma on znacznie więcej na sumieniu”… a można mieć coś więcej…, „Kudowa – Zdrój. Do konkursu zgłosiła się tylko jedna osoba. Zajęła trzecie miejsce” hmm….. Do tego dodajcie sobie uszczypliwe komentarze i wybuchy śmiechu gwarantowane.



Książka zapewniająca dobrą zabawę. Błyskotliwa, humorystyczna, ironiczna. Jakby tego było mało to każdy z felietonów napisany lekkim piórem.  


Komentarze

  1. Lubię czasem sięgać po takie błyskotliwe i ironiczne książki, więc z chęcią się za nią rozejrzę.

    Książki jak narkotyk

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie cierpię poradników, więc tym chętniej poznam co ciekawego na ich temat pisze pan Rusinek ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. kot jaką pozę przybrał :P no ja w takiej pozycji raczej czytać nie będę ;P lol
    ale książka wydaje się być ciekawym pomysłem na odprężający wieczór po ciężkim tygodniu pracy :D pomyślę nad nią!

    OdpowiedzUsuń
  4. Lubię autorów z poczuciem humoru :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czytałem, nawet zabawna.

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Gdzie kot nie może tam człowieka pośle!