Trylogia łódzka

Krzysztof Domaradzki i jego łódzka trylogia kryminalna, czyli co i jak …..

Z notki biograficznej wynika, że Autor pracuje w magazynie „Forbes”, w którym opowiada historie polskich przedsiębiorców, opisuje związki sportu i biznesu. Trochę zmarszczyłam brwi, bo nie była to jakaś fascynująca rekomendacja dla debiutu na rynku kryminałów.

„Detoks” Krzysztofa Domaradzkiego to pierwsza część z kryminalnej trylogii. Akcja rozgrywa się w Łodzi, mieście pełnym przeciwieństw. Uniwersytet z wykładowcą uzależnionym od kokainy, policjant uzależniony od alkoholu, młoda dziennikarka, która pragnie się wybić, młode dziewczyny wynajmujące swoje ciało do usług, które odrzucają nawet prostytutki. Do tego tyngla można dorzucić menelstwo, dresiarstwo, osobników pragnących za wszelką cenę zaistnieć, gangsterów oraz groźnych ludzi lubujących się np w walkach psów. Na takim tle rozgrywa się fabuła. Młoda, ambitna studentka zostaje bestialsko zamordowana. Śledztwo prowadzi doświadczony Witold Ptak. W skład jego zespołu wchodzi jeszcze Artur Waliszewski, Małgorzata Giętka i Tomek Kawęcki. Ten ostatni jest człowiekiem równie niesamowitym, co dysfunkcyjnym. Ma świetną pamięć, jest bystry, myśli nieszablonowo i zawsze szuka drugiego dna. Jest dużym wsparciem dla zespołu, pod warunkiem, że jest trzeźwy. Jeśli ktoś nie przepada za kryminałami, w których nie ma wartkiej akcji, brawurowych pościgów, morza krwi, to raczej nie będzie zadowolony z „Detoksu”. Autor po prostu snuje opowieść kryminalną, opisuje żmudną pracę dzień po dniu. Przesłuchiwanie świadków, szukanie i badanie tropów cienkich jak nici. Frustracja, rozgoryczenie i tarcia pomiędzy prowadzącymi śledztwo. Nieudane życie rodzinne i kłopoty osobiste, tajemnice, które nie powinny ujrzeć światła dziennego. To wszystko sprawia, że według mnie książka jest interesująca i wciągająca.



Druga część trylogii łódzkiej jest o wiele lepsza niż pierwsza. Być może dlatego, że autor zastosował mój ulubiony typ narracji a mianowicie retrospekcje, które tak uwielbiam w powieściach wszelkiej maści. Na bieżąco śledzimy poczynania ludzi znienawidzonych we własnym gronie tj. policjantów z biura  spraw wewnętrznych, którzy przesłuchują naszych znajomych z I części. Koniecznie chcą doprowadzić do zwolnienia ze służby Tomka Kawęckiego. Później następują właśnie moje ulubione „wspominki” śledztwa dotyczącego zamordowanej studentki. Czytając nie wiedziałam czy Kawęckiego bardziej podziwiam za nieprzeciętny umysł, czy czuję do niego wstręt za wieczne pijaństwo i wkurzanie wszystkich wokół. Generalnie jest to postać bardziej antypatyczna niż smutas Wallander czy Harry Hole. Zakończenie wciągające, umysł prosił się o III część i to natychmiast.

„Reset” to ostatni tom łódzkiej trylogii kryminalnej. Czarne chmury zebrały się nad naszymi bohaterami. Mimo odkrycia tożsamości seryjnego mordercy ten zapadł się pod ziemię ośmieszając policjantów i zaprzepaszczając, co niektórym możliwość wywindowania się na sprawie. Tomasz Kawęcki zwolnił się z pracy, ale BSW nie odpuszcza i wciąż drąży sprawę współpracy z gangsterami. Kawęcki zaś trzeźwieje i wciąż stara się dowiedzieć gdzie przebywa morderca, co planuje i kto mu pomaga. Autor dość zgrabnie porozwiązywał wątki nie wprowadzając jakiegoś zamieszania. Zakończenie jest mocne i bez dodatku cukru, co sprawia, że cała trylogia jest mroczna i ponura. Tak jak życie.

Reasumując debiut uważam za udany. Co prawda Autor poprzeczkę ustawił sobie dość wysoko, ale ma duży potencjał. W grubych trzech tomach wszystkie wątki były logiczne i spójne a supełki porozwiązywał w sposób przemyślany i bez bigosu. Nie musiałam wracać do poprzednich tomów, by przypomnieć sobie, o co chodziło. No owszem …. przyznam, że jest kilka minusów i sytuacji, które nie powinny się zdarzyć, ale przymykam na to oko. Po pierwsze to nie jest powieść non fiction, a po drugie Jo Nesbo wsadzał naćpanego Harrego Hola za kierownicę, więc niby czemu nasz rodak Kawęcki nie może kierować pojazdem będąc w stanie nietrzeźwości? Autorowi udało się stworzyć ponurą atmosferę, ale wcale nie przez postać seryjnego mordercy, tylko przez plejadę postaci, z którymi na pewno nie chcielibyście wyskoczyć po pracy do knajpy. Alkoholik, narkoman, gangster, arogant, frustrat, rozpustnik, pedofil. Nikogo, po prostu nikogo nie można polubić, przez co trylogia nabiera cech mroczności. Myślę, że Domaradzki jest na dobrej drodze by zyskać wiernych fanów.

Komentarze

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Pewnych win nie da się odkupić

ZAPOWIEDZI

Święta, święta…