Kryminalny „przysmak” nie dla każdego
„Na własnej skórze przekonasz się, że w długiej podróży życia spotkasz wiele masek i kilka twarzy”.
Są książki, które już od pierwszych zdań zwiastują
niezapomnianą i emocjonującą lekturę. Są też takie, które od początkowych
rozdziałów nie wzbudzają zainteresowania i większego entuzjazmu. Istnieją w
końcu niestety i takie lektury, na które nabieramy ogromnej ochoty, ale w
trakcie czytania cała radość ulatuje hen, hen wysoko i już ani myśli wracać.
Tak właśnie miałam z książką Alexa Foresta zatytułowaną dość obiecująco Smakosz.
Do sięgnięcia po lekturę zachęciła mnie nie tylko okładka, ale i opis wydawcy,
według którego miałam zaszczyt trzymać w ręku „kryminał, który smakuje
inaczej…” No fakt, trudno się z tym stwierdzeniem nie zgodzić, ale niestety nie
w sposób, w jaki życzyłoby sobie wydawnictwo…
Nowy Jork to miasto, które nigdy nie zasypia i nie zwalnia tempa. Można je albo kochać, albo szczerze nienawidzić. Z najsłynniejszego miejsca, czyli z Central Parku w odstępie dość krótkiego czasu znika czwórka kobiet. Policja podejmuje intensywne śledztwo, ale sprawca porwań bardzo dba o to, by nie pozostawić po sobie żadnych śladów. Sprawy przybierają zły obrót, gdy przypadkowy przechodzień znajduje zwłoki jednej z kobiet. Presja wywierana na policję wzrasta, ta kręci się w kółko, miasto zaś ogarnia panika. Czy komisarz Oliver Davis znajdzie sprawcę?
Rozczarowanie to słowo, które narzuca mi się jako pierwsze
po zakończeniu lektury Smakosza.
Następne określenie to strata czasu i w sumie na tym moja opinia na temat tej
publikacji mogłaby się zakończyć, ale jestem osobą, która stara się
przedstawiać argumenty „za” i „przeciw”, by przekazać innym pełen obraz tego,
co działo się w moim umyśle i czytelniczym sercu w trakcie lektury i tuż po jej
zakończeniu. Zacznę więc może od plusów, bo jest ich naprawdę niewiele. Otóż
kryminał na szczęście jest dość krótki, bo liczy sobie zaledwie niecałe trzysta
stron. Nie ma zbyt wielu bohaterów, więc nawet po bardzo męczącym i ciężkim
dniu czytelnik nie będzie w stanie się pogubić, choćby nie wiem, jak się
starał. W treści też, mimo wymownego tytułu, nie ma nic, co można by było
podpiąć pod przemoc, opisy pełne okrucieństwa i podnoszące włosy na karku. To
Autor czytelnikom oszczędził i całe szczęście, bo przecież Chris Carter może
być tylko jeden.
Minusów jest znacznie więcej, ale nie o wszystkich mogę
otwarcie napisać, ponieważ nie chcę spojlerować i psuć przyjemności z lektury
tym, którzy zdecydują się po nią sięgnąć. Zacznę od fabuły. Jest prosta,
schematyczna i przewidywalna do bólu. Próżno szukać w niej zaskakujących
zwrotów akcji i drugiego dna. Niektóre wydarzenia są niewiarygodne i naciągane.
Naprawdę szybciej uwierzę, jeśli ktoś mi powie, że za jakiś czas wygram milion
niż w niektóre opisane sytuacje. Ciąg przyczynowo skutkowy również leży i
kwiczy (momentami bardzo głośno). No i by się dłużej już nie pastwić, przejdę
do garstki bohaterów. Niestety są po prostu papierowi, nudni i bez wyrazu.
Nawet ów Smakosz z Central Parku nie robi wrażenia: ani dobrego, ani złego.
Dialogi są sztuczne niczym z argentyńskich telenowel i bez jakiejkolwiek werwy.
Ucieszyłam się z epilogu, bo najzwyczajniej w świecie oznaczał koniec
lektury.
Recenzja powstała we współpracy z Redakcją Sztukater
A na Bonito:
To, czego nie mówimy - Samantha Young do kupienia na Bonito
Samotny wilk do kupienia na Bonito
Cała słodycz życia do kupienia na Bonito
Aniu! Przykro mi że umęczyłaś się przy tym czytaniu i że książka nie dała Ci tego co oczekiwałaś. Wobec powyższego nie będzie mi źle gdy ja nie przeczytam tego " dzieła". Dziękuję za szczerą opinię.
OdpowiedzUsuńUdanego weekendu 🥰
Umęczyłam się, byłam niezadowolona i postanowiłam ostrzec osoby o podobnych gustach :)
UsuńTeraz na szczęście czytam ciekawe książki w tym jedną obyczajówkę, którą z pewnością polecę Tobie.
Udanego dnia!!
Świetna recenzja nieciekawej książki!
OdpowiedzUsuńGenialna uargumentowana antyreklama i ostrzeżenie :)
OdpowiedzUsuńSzkoda, że fabuła jest tak schematyczna. Wielka szkoda.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że ta książka to wielkie rozczarowanie, ale dziękuję za Twoją recenzję, teraz wiem, że nie warto po nią sięgać :)
OdpowiedzUsuńBardzo mnie ciekawiła ta książka, jednak po przeczytaniu Twoich minusów jakie ona posiada stwierdzam, że chyba nie będę jej czytać 😀
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerość w opinii Aniu. Teraz wiem, że to nie jest książka dla mnie.
OdpowiedzUsuńDziękuję za szczerą recenzję,pominę ją!
OdpowiedzUsuńokularnicawkapciach.wordpress.com
Aż mi się przypomina seria filmów o tym samym tytule, równie tandetna, co książka :p
OdpowiedzUsuńNie mam teraz zbyt wiele czasu na czytanie - a jak wiesz, z kryminałami nie do końca mi po drodze. Więc jeżeli ta książka okazała się być tak słaba jak piszesz to nie zamierzam marnować wolnego czasu, który i tak mam ostatnio mocno ograniczony.
OdpowiedzUsuńNie raz już widziałam tę okładkę, ale z tego co czytam, nie warto sięgnąć po tę książkę.
OdpowiedzUsuń